Z Góry Tabor roztacza się wspaniały widok na Dolinę Ezdrelon. Jak okiem sięgnąć wszędzie pola uprawne, wzgórza Galilei, wioski i drogi. Między innymi, po południowej stronie góry Tabor, można zobaczyć również arabską wioskę Nain. 

Miejscowość Nain jest znana z wydarzenia ewangelicznego (Łk 7,11-16). Jezus wchodząc do Nain, napotyka kondukt pogrzebowy: wdowa odprowadza swego jedynego syna na cmentarz. Jest to dla niej wyjątkowa tragedia. W świecie starożytnym, kiedy jeszcze nie znano ubezpieczeń społecznych, wdowa, która traci swoje dzieci, nie ma żadnych źródeł utrzymania. Czy będzie żyła tylko dzięki jałmużnie i dzięki temu, co otrzyma od dobrych ludzi? Nie ma innych perspektyw, skoro jej jedyny syn umarł i jest wdową. Nie ma mężczyzny, który by o nią zadbał. Pogrzeb jest dla niej smutny przede wszystkim dlatego, że utraciła jedyne dziecko, ale również przyszłość. To beznadziejne położenie kobiety przemówiło do Jezusa: na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz!” (Łk 7,13). Jezus zatrzymuje kondukt. Nie chce, żeby ta uboga kobieta cierpiała i dla niej wskrzesza jej syna oddając go matce (Łk 7,15). 

Jezus jest Panem życia i śmierci, dlatego że jest Bogiem. Z tego powodu wydarzenie to nie mogło pozostać bez echa również u pierwszych chrześcijan, którzy zapewne zachowali pamięć o miejscowości Nain. Nazwę tę odnotowują już Euzebiusz (III-IV w.) i św. Hieronim (IV-V w.). W następnych wiekach chrześcijańscy pielgrzymi niejednokrotnie wymieniają Nain, wspominają o kościele lub domu wdowy. 

W starożytności w tej miejscowości były znane stare grobowce. Nie zawsze w czasach biblijnych cmentarze były terenem zwartym tak jak dzisiaj, z wielu różnych powodów. Również dlatego, że skalny grobowiec wykuty w skale był wykuty w dogodnym miejscu, czasem na posesji właściciela. W okolicach Nain odkryto grobowce z czasów Nowego Testamentu. Zapewne do jednego z nich był odprowadzany zmarły syn, jedyny syn wdowy, którego wskrzesił Jezus. 

W tej arabskiej miejscowości stoi do dzisiaj niewielki kościół. Nie zawsze przybywają tutaj pielgrzymi. Mimo że jest to w pobliżu Góry Tabor, kościół w Nain pozostaje poza utartymi szlakami pielgrzymek, może między innymi dlatego, że nie odkryto tu jeszcze kościoła z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Jednak jest to na pewno ta miejscowość, o której wspomina ewangelista Łukasz. 

To tutaj Jezus wskrzesił jedynego syna wdowy, tutaj okazał swoją Boską moc. Przypomina o tym kościół, który jest wybudowany przez franciszkanów i który pozostaje pod ich opieką. Tutaj przybywają z doroczną pielgrzymką, aby celebrować Eucharystię. Na miejscu nie ma żadnego brata franciszkanina, a klucz od kościoła jest u jednej z arabskich muzułmańskich rodzin. Takie są realia w Ziemi Świętej. Franciszkańska Kustodia Ziemi Świętej ma za mało braci, aby we wszystkich ich placówkach był ktoś, kto opiekowałby się miejscami świętymi. Takim przykładem jest właśnie kościółek w Nain. Tym niemniej o każdej porze może być odwiedzany, a na wiejskiej drodze kręcą się dzieci, które chętnie radosną, wdzięczną gromadką przybiegają, zawiadamiając kogoś z rodziny, która dysponuje kluczem do świątyni.

W kościółku w Nain raz po raz, do dzisiaj gromadzą się pielgrzymi i czytają z Ewangelii o wydarzeniu, które opowiada, że Jezus był Synem Bożym, bo pokazał tam, że jest Panem życia i śmierci. (Łk 7,11-16). 

Nain1