Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta.
Po franciszkańsku przebaczać.
Przebaczenie dokonuje się w nas, w naszym umyśle i sercu. Przebaczenie dotyczy tego, co dzieje się w ofierze, nie zaś w sprawcy. Sprawcy dotyczy obrona i kara. Potem przebaczenie. Dlaczego Pan Jezus każe, przebacza i to z serca (por. Mt 18,35)? Pan Jezus wie to, co i my wiemy, zwłaszcza jeśli trochę już sobie pożyliśmy na świecie: że zło na złu się nie kończy. Nie jest tak, że ktoś nam powiedział: ty taki owaki, że uderzył, niecnie oszukał, skrzywdził, i po sprawie. Gdy ktoś nas poważnie skrzywdził, to zło dalej działa. To zło w nas żyje i niszcząco działa. Są krzywdy, po których ludzie latami się podnoszą, a są krzywdy, które radykalnie obniżają jakość życia ofiary. Świetnie o tym wiemy. Komuś coś zrobiono i ten człowiek już nigdy nie był sobą. Ilu się ludzie rozpiło po jakieś krzywdzie. Bo go z pracy wyrzucili, bo mu nie zapłacili, bo ją wykorzystał i ona już nigdy nie była taka sama. Zło działa dalej, działa aż człowieka wykończy. Zło jest swoiście wieczne. Dobro – nie. O dobru zapominamy. Pan Jezus o tym wie i dlatego wzywa nas do zrobienia czegoś.
Pierwszym pułapem przebaczenia, do którego jesteśmy zobowiązani wszyscy, jest powstrzymanie się od świadomie zaplanowanego odwetu. Zobaczmy, że tato – krzywdziciel znika z horyzontu życia Franciszka, by właściwie nigdy nań nie powrócić. Franciszek w żaden sposób nie odgrywa się na swoim tacie. Przed rozpamiętywaniem krzywd, przed użalaniem się nad sobą, wreszcie przed chęcią odwetu chroni Franciszka dogłębne przeżycie ojcostwa Boga: Franciszek, wezwany przez ojca na sąd przed biskupem Asyżu, aby na jego ręce zrzekł się bogactw ojcowskich i oddal wszystko, co miał, ani nie zwleka, ani nie waha się, nie oczekuje też od nikogo jakiegoś słowa czy gestu, ale natychmiast zdejmuje swoje szaty i oddaje je ojcu, mówiąc: – Aż do tej pory nazywałem cię na ziemi ojcem, teraz zaś będę mógł bezpiecznie mówić: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, w Tobie złożyłem wszelki skarb i wszelkie zaufanie nadziei. – Biskup widząc to i podziwiając nadzwyczajną gorliwość Bożego męża, natychmiast wstał i biorąc go ze łzami w swe ramiona, ponieważ był człowiekiem pobożnym i dobrym, okrył go swoim płaszczem (por. 1B 4).
Pan Jezus zabrania nam planowania zemsty. Nie chce, abyśmy przekserowali nasze działanie na zło. Takie działanie kładzie znak równości między mną a krzywdzicielem, funkcjonuje tak jak on. W minionym ustroju próbowano wmówić społeczeństwu ze przedstawiciele demokratycznej opozycji, ekstremiści, jak ich nazywano w środkach społecznego przekazu też sięgają po przemoc. Zemsta ten znak równości krzywdzicielem a skrzywdzonym kładzie. Jezus zabrania zemsty, bo życie w zemście poświęcone niszczy. Ludzie opętani żądzą zemsty też nie są sobą. Współbracia św. Franciszka są ludźmi programowo wyrzekającymi się przemocy: Skoro więc ludzie widzieli, że bracia radowali się w swoich udręczeniach, że poświęcali się gorliwie i pobożnie modlitwie i nie przyjmowali pieniędzy ani ich nie nosili, że panowała wśród nich najżarliwsza miłość, dzięki której dali się poznać jako prawdziwi uczniowie Pana, wielu ludzi wzruszało się i przychodziło do nich prosić o przebaczenie wszystkich wyrządzonych krzywd. Bracia wybaczali z serca, mówiąc: Niech Pan wam wybaczy i dawali im upomnienia pożyteczne do zbawienia. Zwróćmy uwagę, że tym, co przywodzi ludzi do przepraszania braci nie są wyrzuty sumienia, ale piękne życie braci, możliwe dlatego, że nie analizują oni w kółko doznanych niegodziwości.
Zemsta nie zawsze, ale czasami jest możliwa. Bywa, że ludzie latami czekają na okazję do zemsty.
Drugi poziom przebaczenia, to świadome oddalanie się od siebie wspomnień doznanych krzywd. Ich ponowne nieprzeżywanie. Kto ma interes w pamiętaniu krzywd nam wyrządzonych? My przecież chcielibyśmy o nich zapomnieć. Diabeł odczuwa wielką radość z ponownego przeżywania przez ofiarę doznanej krzywdy. Ona się wtedy zwielokrotnia do plus nieskończoności. Pan Jezus też to zna i rozumie i tego nam zabrania. Nie mamy władzy nad pamięcią ani nad myślami. Nie potrafimy sobie zabronić myślenia o czymś. Dlatego diabeł nam będzie przypominał krzywdy wyrządzone. Aby nas rozpamiętywaniem tychże krzywd wyniszczyć. Prawdziwie błogosławieni są ci, którzy tak nie postępują. Rację ma św. Franciszek, modląc się: Pochwalony bądź, Panie mój, przez tych, którzy przebaczają dla Twej miłości i znoszą słabości i prześladowania. Błogosławieni ci, którzy je zniosą w pokoju (por. Mt 5, 10), ponieważ przez Ciebie, Najwyższy, będą uwieńczeni (PSŁ 10-11). Brat Eliasz, następca św. Franciszka w swoim liście, zawiadamiającym o śmierci Patriarchy podkreślił udzielone wszystkim przez umierającego Franciszka przebaczenie: Radujcie się, ponieważ przedtem, zanim został zabrany od nas, jak drugi Jakub pobłogosławił wszystkich swoich synów i wszystkim odpuścił winy, jakie by ktoś z nas przeciw niemu popełnił czynem lub myślą (LE 4). Przebaczyć, to za łaską Bożą próbować żyć tak, jakby krzywdy nie było. Gdy diabeł znowu postawi nam przed oczy serca doznaną krzywdę, warto wtedy na modlitwie postawić sobie jedno pytanie: co by się wydarzyło? Jak bym żył, gdyby ta krzywda nie została mi wyrządzona? A gdyby tego nie było; gdyby on/ona mi tego nie powiedział(ła)? Jak bym wtedy żył? Gdzie byłbym dzisiaj? Zobaczmy, ile nam krzywda już ukradła: zdrowia, szczęścia pieniędzy oraz ile jeszcze może nam odebrać. Im więcej było w naszym życiu krzywd, tym bardziej trzeba być dla siebie dobrym. Tym bardziej trzeba wtedy się modlić, by w naszym życiu było jak najwięcej pokoju i dobra.