Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta. 
Po franciszkańsku używać dóbr materialnych. 

O pieniądze ludzie kłócą się latami. Kłócą się przecież o swoje. Chcą tylko tego, co im się należy. Właśnie dlatego, że mają poczucie obrony sprawiedliwości – są tak zdecydowani. Jezus mówi nam, żeby tego nie robić. Jakby chciał nam oznajmić, że szkoda na to czasu. To ten, kto nie chce nam dać, jest człowiekiem zniewolonym. Ktoś taki mógłby nas zniszczyć. Bywa, że ktoś zmuszony do jakichś świadczeń, posuwa się potem do zbrodni, byleby nie utracić majętności. Zobaczmy jak na nieco lękową próbę zawłaszczania przestrzenią odpowiada św. Franciszek: W czasie ich tam (w Rivotorto) pobytu, stało się, że pewnego dnia ktoś prowadzący osła przyszedł do schronienia, w którym mąż Boży przebywał razem z towarzyszami. I żeby nie zostać wyrzuconym, zachęcał swego osła do wejścia, mówiąc: Wchodź do środka, bo w tym miejscu będzie nam dobrze. Na tę mowę święty Franciszek poważnie się zmartwił, zrozumiawszy zamiar owego mężczyzny, który widocznie sądził, że oni dlatego tam chcą mieszkać, by rozszerzyć to miejsce i je rozbudować. Z powodu mowy wieśniaka święty Franciszek zaraz wyszedł stamtąd i opuściwszy to schronisko, przeniósł się na inne niedalekie miejsce, zwane Porcjunkulą, gdzie, jak już wyżej powiedziano, długo przedtem naprawił był kościół Najświętszej Maryi. Nie chciał mieć nic na własność, ażeby wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu (1Cel 16). 

Chciwość nie zna żadnych granic. Jezus pragnie nam uświadomić prostą prawdę, że przecież mamy z czego żyć. Człowiek ma prawo się dorobić. Z chwilą jednak, gdy jedynym horyzontem życia stają się pieniądze, wtedy człowiek wszystko poświęci, byleby to, co mu się należy zdobyć. Człowiek poświęci nie tylko pieniądze. Na ołtarzu zysku złoży zdrowie. Ktoś nerwowo dochodzący swych opraw jest często śmieszny, kiedy tak wymachuje rękami, oświadczając: że chce tylko to, co jest jego. Jeśli ktoś do czegoś doszedł, to pewnie dlatego, że się wiele natrudził, wielu rzeczy przyjemności sobie odmówił. Nie ma niczego złego w korzystaniu z owoców swych wysiłków. Miejscem popełniania błędu jest ta chwila, kiedy ktoś zaczyna sobie myśleć, że będzie sobie odpoczywał przynajmniej tak długo, by na tyle oddalić w czasie i uczynić bezsensownym pytanie o własną śmierć. Błąd, zawsze możliwy do popełnienia polega na zapomnieniu o tym, co najoczywistsze: że człowiek jest istotą śmiertelną. Człowiek czasem zapomina nie tylko o tym, że w ogóle umrze. Nie pamięta człowiek także o tym, że może z tego świata odejść niespodziewanie. Człowiek może umrzeć na przykład jutro. Czy zatem mamy obowiązek codziennego myślenia o śmierci? Ależ nie. Nie ma potrzeby żeby codziennie myśleć o śmierci. Na pewno jednak istnieje ogromna potrzeba codziennego rozmyślania o dobrym, pięknym życiu. Człowiek jednak potrafi sobie obniżyć duchową poprzeczkę. Człowiek potrafi sobie powiedzieć, że teraz już nie będzie myślał. Człowiek robi założenie, że będzie tylko odpoczywał. I to jest błąd człowieka, bo wtedy człowiek nie tylko nie myśli o końcu swego życia. Nie rozważa tego, co będzie jutro i pojutrze i za rok. Człowiek w ogóle potrafi przestać myśleć. Zwykle pierwszą czynnością, którą człowiek przestaje planować, jest modlitwa. Jeśli jednak komuś dobrze się w życiu wiedzie, to powinien przecież za to podziękować Bogu. Pewnie że to ja, moimi rękami, że sobie wypruwałem żyły, że tymi rękami… 

Cały rozdział Reguły Niezatwierdzonej Franciszek poświęci na sposób podejścia do wartości materialnych. Wyłoży w nim zasadę wolności i zdrowego posługiwania się tym, co niezbędne: Pan nakazuje w Ewangelii: Uważajcie, strzeżcie się wszelkiej złości i chciwości (por. Łk 12, 15); i: miejcie się na baczności wobec kłopotów tego świata i trosk tego życia (por. Łk 21, 34). Dlatego żaden z braci, gdziekolwiek jest i gdziekolwiek się udaje, nie może w żaden sposób brać ze sobą rzeczy mających wartość pieniężną lub pieniędzy, przyjmować lub kazać przyjmować, ani na zakup odzienia lub książek, ani jako wynagrodzenie za pracę, ani w żadnym innym wypadku, z wyjątkiem oczywistej potrzeby braci chorych; nie powinniśmy bowiem przypisywać większej użyteczności i znaczenia rzeczom mającym wartość pieniężną i pieniądzom niż kamieniem. I kto ich pożąda lub ceni je więcej niż kamienie, tego szatan stara się zaślepić. Miejmy się więc na baczności my, którzy opuściliśmy wszystko (por. Mt 19, 27), abyśmy z powodu takiej drobnostki nie stracili królestwa niebieskiego. I jeśli znajdziemy gdzieś pieniądze, nie dbajmy o nie więcej niż o pył, który depczemy stopami, bo to marność nad marnościami i wszystko marność (Syr 1, 2). I jeśli, co nie daj, Boże, zdarzyłoby się, że jakiś brat zbiera lub ma rzeczy mające wartość pieniężną lub pieniądze, wyjąwszy wspomnianą potrzebę chorych, uważajmy go, wszyscy bracia, za fałszywego brata i odstępcę, i za złodzieja, i łotra, i za tego, który ma trzos (por. J 12, 6), o ile naprawdę nie nawróciłby się. I w żadnym wypadku niech bracia nie przyjmują ani nie każą przyjmować, sami niech nie kwestują i nie każą kwestować ani rzeczy mających wartość pieniężną, ani pieniędzy dla jakichś domów lub miejsc. Nie powinni również towarzyszyć osobie kwestującej rzeczy mające wartość pieniężną lub pieniądze dla tych miejsc. Inne zaś posługi, które nie są sprzeczne z naszym sposobem życia, mogą bracia wykonywać gdziekolwiek z błogosławieństwem Bożym. Jeśli jednak trędowaci znajdą się w oczywistej potrzebie, mogą bracia dla nich zbierać jałmużnę. Niech się jednak bardzo wystrzegają pieniędzy. Wszyscy bracia powinni również unikać wałęsania się dla niegodziwego zysku (1Reg 8,1-12).