Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta.
Po franciszkańsku współczuć cierpiącym.
Do tych, którym się w życiu nie powiodło, coś się nie udało, Jezus kieruje wezwanie: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Życie zmienia się nieustannie. Zmieniają się stosunki społeczne i gospodarcze. Zmieniają się kursy walut i ceny szlachetnych kruszców. Zawsze jednak jest coś, na czym się można nieuczciwie dorobić. Wprawdzie Jezus do wszystkich, do bogatych i biednych, wykształconych i niewykształconych, młodych i wiekowych kieruje swoje wezwanie. Nie sposób jednak nie dostrzec, że Jego wezwanie jest szczególnie słyszane tam, gdzie człowiekowi dzieje się źle. Jezus mówi o utrudzeniu, o obciążeniu. Czasem ma człowiek pracę i dom, ma pieniądze, ma z czego żyć; czasem patrzy ktoś z nadzieją w przyszłość, nie musi się obawiać jesieni życia, mimo to jednak jest obciążony i utrudzony. Mąż latami poniewiera żoną, obraża, nawet stosuje przemoc. Albo dochodzi do ciągłych kłótni, bo mąż nadużywa alkoholu. Może być rodzic utrudzony tym, co wyrosło z dzieci. Mogą człowieka obciążać nierozumiane i nieakceptowane zachowania jego dorosłych dzieci albo wnuków. Może kogoś obciążać choroba. Wiele rzeczy może człowieka utrudzić. Pamięć o doznanej krzywdzie, wyrządzonym złu. Człowiek się trudzi. Jezus wzywa wyzyskiwanych, wykorzystywanych, tych, którzy nie mają innego wyjścia, którzy muszą się godzić na takie warunki, jakie im zostaną przedłożone. Jezus wzywa tych, którzy nie mają wyboru, którzy nie mają dokąd pójść. Tymczasem żyjemy w czasach, w których człowiek ma najwięcej praw. Człowiek nigdy nie miał więcej praw niż teraz. Na papierze. Mamy prawa ucznia, prawa dziecka, prawa kobiet, prawa różnych mniejszości. Wszyscy mają prawa. zarazem krzywdzony jest pojedynczy człowiek, źle jest traktowana kobieta, przemocy doznaje dziecko, łamane są prawa osoby ludzkiej. Wg św. Bonawentury, współczucie i miłosierdzie wobec cierpiących cechowało Franciszka od zawsze: Opowiada Doktor Seraficki: W sercu młodego Franciszka Bóg wzbudził szczodre współczucie dla ubogich, które rozwijało się w nim od dzieciństwa i napełniało jego serce wielką życzliwością. Już wtedy nie był on głuchym słuchaczem Ewangelii i postanowił, że udzieli pomocy każdemu proszącemu, zwłaszcza jeśli ten będzie powoływał się na miłość Bożą. Pewnego razu bardzo zajęty sprawami handlowymi, wbrew przyjętemu zwyczajowi odprawił z niczym pewnego biedaka, który prosił o jałmużnę ze względu na miłość Boga. Natychmiast zastanowił się nad tym sercu, wybiegł za nim i z miłosierdziem udzielił mu wsparcia, obiecał Panu Bogu, że od tej pory, gdy tylko będzie miał możność, już nigdy nie odmówi proszącym ze względu na miłość Boga. Obietnicy tej z niesłabnącą gorliwością pozostał wierny aż do śmierci, przez co zasłużył sobie na wielki wzrost w miłości Boga i w łasce. Mawiał bowiem później, gdy już doskonale przyoblekł się w Chrystusa że, należąc jeszcze do świata, nie mógł słuchać słów o miłości Bożej, by nie odczuwać przy tym mocniejszego bicia serca (LW 1,1).
Jezus nie obiecuje szczęścia dopiero w niebie. Tak się czasem pociesza ludzi cierpiących: Wiesz, potem będzie ci dobrze. Pocieszamy bliskich, opłakujących śmierć swoich krewnych: Jego/ją już nic nie boli. On/ona się już nie męczy. Tylko co mnie obchodzi, że będę szczęśliwy kiedyś? Co to za pociecha, że mi w niebie niczego nie będzie brakowało? Ja na razie żyję tu. Dlatego Jezus mówi: Przyjdźcie do mnie, a Ja was pokrzepię.
Franciszek nie mówi o prawach ani nie jest bojownikiem o prawa człowieka. Franciszek od Jezusa uczy się sztuki skutecznego pomagania biednym i potrzebującym. Franciszek naśladuje Jezusa pokornego. Swoją misję rozumie następująco: Wszystkim chrześcijanom – żyjącym w zakonie, duchownym i świeckim, mężczyznom i kobietom, wszystkim, którzy mieszkają na całym świecie, brat Franciszek, sługa ich i poddany, składa wyrazy czci i uszanowania oraz życzy prawdziwego pokoju z nieba i szczerej miłości w Panu. Będąc sługą wszystkich, mam obowiązek służyć wszystkim i udzielać wonnych słów mojego Pana. Zważywszy zatem, że z powodu choroby i słabości mego ciała nie mogę każdego z osobna odwiedzić osobiście, postanowiłem w tym liście i orędziu przekazać wam słowa Pana naszego Jezusa Chrystusa, który jest Słowem Ojca, i słowa Ducha Świętego, które są duchem i życiem (J 6, 64) (2LW 1-3). Skutecznie pomagać można jedynie z pozycji sługi, nie stojącego wyżej pomagacza. Franciszek nie uczy dochodzenia swych praw. Widać to, gdy nie angażuje się w rozstrzyganie sporu między burmistrzem Asyżu a biskupem. Obydwum wskaże natomiast drogę rozwiązywania wszelkich nieporozumień drogą płynącego z dobrej woli przebaczenia. Zdumiony, że nikt nie stara się pogodzić obu przeciwników, zwrócił się do nich z prośbą, aby udali się na miejski plac i posłuchali, jak jego bracia śpiewają ułożoną przez niego „Słoneczną pieśń”. Przy okazji załączył kolejną zwrotkę, którą właśnie napisał. Obaj rywale przyjęli zaproszenie. Któż bowiem mógł odmówić Franciszkowi, którego wszyscy uważali za świętego? Gdy na placu usłyszeli braci śpiewających żarliwie pieśń ułożoną przez Franciszka wraz z nową zwrotką: „Panie mój, bądź pochwalony przez tych, którzy przebaczają dla Twojej miłości…”, wznieśli się ponad wzajemne urazy. Padli sobie w ramiona, płacząc i obiecując przezwyciężyć dawne nieporozumienia (por. ZA 84). Franciszek nie jest rewolucjonistą. Na wzór Boskiego Mistrza jest pokorny. Dlatego może skutecznie pocieszać innych, dlatego nikt nie boi się podejść do niego. Jest naprawdę mniejszy. I pewnie dlatego tak bardzo skuteczny.