Obraz autorstwa evening_tao na Freepik

Miasto kojarzy się dziś z wielkim zbiorowiskiem ludzkim, plątaniną ulic i natłokiem budynków. Gdy doda się do tego zanieczyszczenie środowiska, chaos komunikacyjny i przemoc w niektórych dzielnicach, obraz miasta nie wypada zbyt pozytywnie. Tendencją mieszkańców spółczesnych metropolii jest ucieczka z nich na spokojniejsze i mniej ludne tereny lub przynajmniej wypoczynek z dala od miejskiego zgiełku. Zapominamy, że w historii ludzkości miasta były czymś podstawowym, wyznacznikiem postępów kultury i cywilizacji oraz znamieniem pokoju i dobrobytu. Na terenach cywilizacji śródziemnomorskiej określenie „miasto” (greckie polis) oznaczało zarówno osiedle będące skupiskiem budowli i otoczone murem obronnym, jak i społeczność miejską czy państwo. W tym podwójnym znaczeniu kryje się już jego symbolika: miasto materialne jest symbolem elementu życia, myśli i ducha. Ponieważ miasto dawało ludziom schronienie i bezpieczeństwo, od starożytności jego personifikacją była bogini-matrona, zwana po grecku „Tyche”, przedstawiana z koroną w kształcie murów na głowie. 

W biblijnym ujęciu miasta, wypracowanym przez kultury Bliskiego Wschodu, należy rozróżnić stolicę i wielkie metropolie o znaczeniu dla całych społeczności. Za miasto uchodziły także ufortyfikowane wioski lub po prostu twierdze, gdzie mieszkańcy okolic mogli schronić się w razie niebezpieczeństwa wojny. W czasie izraelskiego podboju ziemi Kanaan istniały na jej obszarze umocnione miasta, którymi rządzili lokalni władcy. Natomiast miasta egipskie były zazwyczaj rezydencjami faraona bądź wielkimi spichlerzami scentralizowanej gospodarki rolnej. Wszystkie leżały nad Nilem bądź w jego delcie, odgrywając zarazem role ośrodków handlu międzynarodowego. 

Nazewnictwo biblijne dotyczące miast nie jest jednorodne, bo tytuł ten często nadawany był wioskom. W mentalności semickiej nazywano „córkami” miasta lub obszary podległe głównej metropolii. Władza polityczna obejmująca szerszy obszar była utrzymywana za pomocą wojska, administracji i związków ekonomiczno – handlowych. Na założenie miasta wybierano wzgórza, przede wszystkim zaś tereny położone w pobliżu jakiegoś źródła lub spokojnej zatoki morskiej z możliwością budowy portu. W starożytności każde miasto miało przynajmniej jedna świątynię, a władcy zwykle głosili, iż panowanie ich wspiera bóstwo. Izraelitów intrygowało pochodzenie miast. Biblia przypisuje powstanie architektury miejskiej i rozkwit kultury materialnej potomkom Kaina. Jako pierwsze pojawia się zbudowane przez niego miasto, które nazwał imieniem swego syna Henocha (por. Rdz 4,17). Pierwszym miastem wyraźnie określonym jako „wielkie” jest Niniwa (por. Rdz. 10,12). Najstarsze znane nam miasta powstały w Mezopotamii. Opowiadanie o wieży Babel miało wyjaśniać powstanie wielkiego środka miejskiego w Mezopotamii: „Gdy [ludzie] już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba»” (Rdz 11,3-4). Chociaż natchniony pisarz biblijny w tym przedsięwzięciu dostrzega bunt przeciw Najwyższemu Bogu, który dlatego też przeszkodził w jego realizacji, to jednak Babilończycy wierzyli, że czynią właściwie, a swoje miasto uważali za centralny punkt świata i miejsce spotkania się nieba z ziemią. Do Babilonu prowadziły bogato zdobione bramy. W jego obrębie znajdował się ziggurat (wieża) oraz reprezentacyjne ulice, na których odbywały się procesje. Babilon stał się później symbolem ziemskiej potęgi wrogiej Bogu (por. Ap 17,1-18), a jego nazwa przypominała Izraelitom o karze Bożej pomieszania języków. 

Wschodni ideał miasta znajduje przede wszystkim swoje urzeczywistnienie w mieście Boga – Jerozolimie, którą król Dawid odebrali Jebuzytom i uczynił swoją stolicą (2 Sm 5,6-10). Jego syn Salomon zbudował w tym mieście świątynię i uczynił je centrum władzy nad rozległym obszarem Ziemi Świętej. W kręgu kultury hellenistycznej każde miasto miało agorę, czyli rynek, portyki, świątynie i inne budowle publiczne, wznoszone z myślą o jak największej wygodzie, a zarazem artystycznym wyglądzie. Każde miasto-państwo dążyło do uzyskania maksymalnej niezależności i patrzyło zawistnie na swoich sąsiadów, ale w niektórych regionach miasta-państwa tworzyły związki miast. Krótko przed przyjściem na świat Zbawiciela niektóre z miast hellenistycznych w Palestynie tworzyły związek dziesięciu miast (Dekapol), ciesząc się pewnym stopniem niezależności politycznej. 

Dla pierwszych chrześcijan struktury urbanistyczne i kultura nie odgrywały zasadniczej roli. Nie zakładali osobnych miast i nie tworzyli enklaw. W II wieku anonimowy autor pisał: „Chrześcijanie nie odróżniają się od innych ludzi ani jakimś specjalnym terytorium, ani językiem, ani zwyczajami. Nie zamieszkują osobnych miast…, nie prowadzą jakiegoś osobliwego trybu życia… Mieszkają w miastach zarówno greckich jak i barbarzyńskich, jak komu wypadnie, i mimo że w ubiorze, jedzeniu i we wszystkich innych sprawach idą za zwyczajami miejscowymi, prowadzą tryb życia wspaniały i, jak to wielu wyznaje, niewiarygodny. Mieszkają w swojej ojczyźnie, ale jakby byli cudzoziemcami; wykonują wszystkie obowiązki dobrego obywatela i nie uchylają się od żadnych ciężarów, ale czynią to jakby byli przyjezdnymi gośćmi. Każda obca ziemia jest dla nich ojczyzną, każda ojczyzna jest dla nich obcą ziemią…. Żyją na tej ziemi, ale czują się obywatelami nieba. Są posłuszni ziemskim prawom, ale ich sposób życia wynosi ich ponad wszelkie prawo… Bóg tak zaszczytne zadanie im wyznaczył, że nie mogą stamtąd zdezerterować” (Do Diogneta V,1-2; 4-5; VI,10). Wierzący w Chrystusa mimo prześladowań przyjęli na siebie obowiązki obywateli i mieszkańców miast. Także później, gdy wiara chrześcijańska cieszyła się wolnością, pasterze Kościoła zachęcali do pozostawania we własnym środowisku. Z takim nastawieniem pisał Jan Chryzostom (zm. 407 r.), który mimo krytyki życia w Antiochii i wad jej mieszkańców, napominał: „Miejmy o siebie samych staranie… Nie mówię: opuść miasto, odsuń się od spraw publicznych, ale zajmując się nimi, okazuj swoją cnotę. Chcę bowiem, aby ci, którzy w miastach przebywają, bardziej jaśnieli swoją cnotą aniżeli ci, którzy w górach sobie mieszkanie pustelnicze obrali” (Homilie o Mt 43,4 [II]). Można być doskonałym nie porzucając miasta z jego pokusami, lecz postępując w sprawiedliwości i praktykując dobro. Tak właśnie rozumiano pójście za Chrystusem. Ewangelia mówi wyraźnie, że „Pan był na pustyni i szły za Nim tłumy porzucając swoje miasta, to jest swoje stare przyzwyczajenia i różnorodność poglądów… Dlatego Pan wyszedł z miejsca, na którym się znajdował i wyszedł im naprzeciw… A ujrzawszy tłumy, zlitował się nad nimi i uleczył ich choroby, aby pełna wiara otrzymała natychmiast nagrodę” (Hieronim [zm. 419 r.], Komentarz do Mt 2,14,14). 

Nie tylko dostrzegano różnice pomiędzy ludnymi metropoliami a pustkowiem sprzyjającym medytacji. W pewnym okresie historii Kościoła zaczęto mówić o antagonizmie pomiędzy „miastem Bożym” a „miastem szatańskim”. Cesarstwo rzymskie jako prześladujące uczniów Chrystusa, było utożsamiane z miastem nieprawości. Jednak to św. Augustyn (zm. 430 r.) rozwinął antytezę dwóch przeciwstawnych miast: Babilonu i Jerozolimy, która utorowała sobie drogę w długiej tradycji chrześcijańskiej. Wielki teolog Kościoła potraktował konflikt i przeciwstawieństwo dwóch miast w sposób symboliczny, przede wszystkim jako wyrażenie przewijających się w historii krańcowo różnych rzeczywistości. Według tej perspektywy Babilonia „to miasto, w którym króluje diabeł” (Kazanie o Ps 9,8), natomiast w włada Jerozolimie Chrystus Pan (por. Katechezy dla początkujących XX,36). Ludzki wybór nadaje formę zarówno historii państwa ludzkiego, jak i dziejom„miasta Bożego”. To właśnie serce człowieka jest obdarzone tajemniczą mocą decydowania o przynależności do grona wybranych i o wejściu w krąg mieszkańców duchowej miasta Bożego. „Popatrzcie teraz na «miasto zamieszania», aby zrozumieć «obraz pokoju». Znoście jedno, a wzdychajcie do drugiego… Miłość Boga daje początek [miastu Bożemu]… Niech każdy zapyta siebie, co ukochał i zobaczy, którego miasta jest mieszkańcem. Jeśli ktoś jest mieszkańcem Babilonii, niech wykorzeni żądzę i pozwoli kwitnąć miłości, jeśli natomiast odkryje, że jest obywatelem Jerozolimy, niech znosi niewolę i pokłada nadzieję w wolności” (O Państwie XVII,16). Mieszkańcy „dwu państw” nie są rozdzieleni fizycznie czy kulturowo: podziału dokonują głębokie wybory serca i trwanie w nich. W taki właśnie sposób należy rozumieć opinię biskupa Hippony: „Póki żyjemy, jesteśmy uchodźcami z tego miasta i powrót do niego to powód do naszego wzdychania. Jesteśmy nędzni i nieszczęśliwi, póki doń nie dojdziemy” (Kazanie o Ps 125,1). Ze stanu naznaczonego przemijaniem i cierpieniem człowiek przechodzi do wieczności i podąża ku niej jak do celu podróży. „Po osiągnięciu kresu drogi zamieszkamy w tym mieście, które nigdy nie zostanie zburzone, ponieważ nasz Pan w nim mieszka i go strzeże… Śmierć zostanie pochłonięta przez zwycięstwo i my będziemy oglądać Boga w wieczystym pokoju, stając się obywatelami… miasta Bożego (Kazanie o Ps 134,26). 

Wspaniała perspektywa zamieszkania w mieście Boga zbyt często była odrzucana przez ludzi, jat twierdził z wielkim poczuciem realizmu Jan Złotousty: „Czy więc niesłusznie [Bóg] odwraca się od nas i nas karze, gdy nam się ofiaruje, a my Go odtrącamy? [Bóg mówi]: Chcesz się dostać do ojczyzny, to kieruj się ku miastu, którego ja jestem twórcą i które ja założyłem; chcesz znaleźć sobie mieszkanie – to w moich przybytkach… Cóż może być równego tej dobroci?” (Homilie o Mt 76,5[III]). Przyjście Chrystusa zapoczątkowało okres budowy Kościoła na ziemi, który często porównywano do „miasta warownego” i chwalebnego, którego mieszkańcy pochodzą ze wszystkich narodów.

Starotestamentowy ideał miasta, czyli Jerozolima, był zaczątkiem i wzorem zbudowanego z żywych kamieni Kościoła Nowego Przymierza z Rzymem jako jego centrum. Dzięki łasce uświęcającej sam człowiek staje się żywym miejscem zamieszkiwania Boga. Powołanie każdej osoby ludzkiej spełnia się w duchowym „mieście Bożym” i przez stawanie się przybytkiem Najwyższego. „Mamy wejść do miasta złotego… i od niego nawet droższego. Poznajmy więc jego fundamenty, jego bramy wykonane z szafiru i pereł… Albowiem przez tę samą bramę wchodzimy teraz i potrzeba nam wielkiej gorliwości. Jeżeli bowiem ktoś nieuważny zostanie zauważony, wyrzuci się go z tego miasta. Miasto to bowiem jest królewskie i najwspanialsze; nie jak nasze miasta, podzielone na rynek i część królewską, ale wszystko tam królewskie. [Ujrzymy], gdzie Król siedzi na tronie…, jakie miejsce przygotowano dla nowych obywateli i jaka droga tam prowadzi… Dostąpimy wszystkich dóbr za laską i dobrocią Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Jan Chryzostom, Homilie o Mt 1,6;8 [I]). 

Sztuka chrześcijańska nie stroniła od przedstawień miast. Ich wyobrażenia można znaleźć na mozaikach zarówno ściennych jak i podłogowych. W prostej formie architektura budowli miejskich została utrwalona na sarkofagach. Nie chodziło tu bynajmniej o tło kompozycji czy inwencję artysty, który w ten sposób chciał wypełnić pustą przestrzeń. W absydach bazylik najczęściej spotykamy się z kompozycją przedstawiającą dwa święte miasta: Jerozolimę i Betlejem, symbolizujące chrześcijan wywodzących się z Żydów i pogan. Od starożytności miasto Boże było symbolicznym ideałem ucieleśnionym w budowli kościoła, szczególnie w bazylikach romańskich i w gotyckich katedrach. W późnym średniowieczu, jako obszar zamknięty, miasto było symbolem Niepokalanej Dziewicy Maryi lub wspólnoty Kościoła. Przez wieki, nawet dla ludzi nieoswojonych z wiedzą teologiczną, miasto jako przestrzeń uporządkowana i zaplanowana, było synonimem i odbiciem Boskiego ładu. Takie idee wcielano przy budowie miast w średniowiecznej Europie, a w okresie renesansu pisano liczne traktaty o idealnym modelu miasta.