Po franciszkańsku troszczyć się o sprawiedliwość. 

Nie ma człowieka, który by nie chciał dobra: dla siebie i dla innych. Szkopuł w tym, że w sposób odruchowy sięgamy po przemoc w dobrych celach. Chcemy zaprowadzić dobro. Dążymy do ustanowienia sprawiedliwości, czasem nawet próbujemy kogoś uszczęśliwić na siłę. Diabeł wykorzystuje ten nasz odruch, to wielkie pragnienie dobra, ogromną potrzebę sprawiedliwości namawiając do sięgnięcia po wszystkie dostępne środki. Żeby wreszcie było dobrze i sprawiedliwie. W wymiarze ogólnoludzkim próbę zaprowadzenia sprawiedliwości, polepszenia bytu ludzi nazywamy rewolucją. Wszystkie rewolucje, jakie by tam nie były, przyniosły jedynie ogrom cierpień. Morze łez wylano z powodu wszystkich rewolucji. Nie tylko tych najlepiej znanych, może najkrwawszych, Francuskiej (1789r) i Październikowej (1917r). Jednak to nie jest tylko pokusa czasów nowożytnych. Sięganie po przemoc to pokusa wszystkich czasów. Usunąć krzywdę. Sprawić, by się ludziom żyło lepiej. Ale siłą. Uzasadnić tę przemoc i usprawiedliwić użycie siły pragnieniem dobra. Franciszkowy sukces w niemałej części opiera się na zrozumieniu bezsensu i całkowitej bezowocności jakiejkolwiek przemocy. Bliżej nie znanemu przełożonemu prowincjalnemu Franciszek udzieli porady, która może nas szokować; może się nam wydawać naiwna: I kochaj tych, którzy sprawiają ci te trudności. I nie żądaj od nich czego innego tylko tego, co Bóg ci da. I kochaj ich za to; i nie pragnij, aby byli lepszymi chrześcijanami. I niech to ma dla ciebie większą wartość niż życie w pustelni. I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który, gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich. I oznajmij to gwardianom, gdy będziesz mógł, że postanowiłeś osobiście tak postępować (LM 5-12). Franciszek stanowczo zabrania reagowania gniewem na grzech współbrata: I niech się strzegą, aby się nie gniewali i nie denerwowali z powodu czyjegoś grzechu, bo gniew i zdenerwowanie są i dla nich, i dla innych przeszkodą w miłości (2Reg 7,3). Przyjrzyjmy się naszej mikroskali. Jak reagujemy, kiedy nasza wiara jest wyśmiewana, lżona, bezczeszczona. Jakie w nas powstają uczucia  kiedy słyszymy, że katolicy są tacy i owacy? Jak mówimy o innowiercach o ludziach niewierzących, o katolikach niepraktykujących? Jakimi słowami upominamy dorosłe czy dorastające dzieci, może wnuki, brata czy siostrę? Jak nakłaniamy do rewizji życia? Grozimy piekłem, wyzywamy… Chcemy kogoś ze wszystkich sił nakłonić, żeby na Mszę św. poszedł, wrócił(ła) do modlitwy… Wpychamy kogoś do konfesjonału…  Franciszek ma inny pomysł. W Regule Niezatwierdzonej wskaże sposób postępowania z braćmi grzeszącymi: Jeśli zaś między braćmi znalazłby się gdziekolwiek jakiś brat, chcący postępować według ciała, nie według ducha, niech mu współbracia zwrócą uwagę i upomną pokornie i z miłością. Jeśli po trzecim upomnieniu nie chciałby się poprawić, niech go jak najprędzej odeślą do swego ministra i sługi lub dadzą mu znać. Minister i sługa niech postąpi z nim tak, jak mu się będzie najlepiej wobec Boga wydawało. I niech się strzegą wszyscy bracia, tak ministrowie i słudzy, jak i inni, aby się nie denerwowali ani gniewali z powodu czyjegoś grzechu lub złego [przykładu], bo szatan chce przez grzech jednego przywieść wielu do upadku. Niech raczej, jak tylko mogą, duchowo wspomagają tego, który zgrzeszył, bo nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza (por. Mt 9, 12; Mk 2, 17), (1Reg 5,5-8). Pokornie i z miłością. Przedziwnie brzmi opis postępowania świętego Franciszka z braćmi grzeszącymi: Szczególną łagodnością darzył i cierpliwie znosił tych chorych, o których wiedział, że są jak chwiejące się dzieci, dręczone pokusami i upadające na duchu. W stosunku do nich unikał szorstkich nagan, tam gdzie nie widział niebezpieczeństwa grzechu; oszczędzał rózgi, żeby oszczędzić duszy. Mawiał, że właściwością przełożonego, który jest ojcem a nie tyranem, ma być zapobieganie materii przestępstw, niedozwalanie, by upadł ktoś taki, co tylko z trudem podniósłby się z upadku (2Cel 177). Chrystus, jedyny Sprawiedliwy, pozwolił się bić i kopać, przybić do krzyża. Chrześcijaństwo jest jedyną wiarą, wykluczającą jakakolwiek przemoc. Dlatego Franciszek, znakomity interpretator Ewangelii, zaleci braciom: I niech się nie gniewają, bo każdy, który gniewa się na brata swego, będzie winien sądu. Kto powiedziałby bratu swemu: bezbożniku, będzie winien Rady; kto by rzekł głupcze, będzie winien ognia piekielnego (Mt 5, 22). I niech się kochają wzajemnie, jak mówi Pan: To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem (J 15, 12). I niech czynem okazują miłość, jaką mają względem siebie, jak mówi Apostoł: Nie miłujmy słowem ani językiem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 18). I niech nikomu nie złorzeczą (por. Tt 3, 2); niech nie szemrzą, nie ubliżają innym, ponieważ jest napisane: obmówcy i oszczercy są Bogu obmierzli (por. Rz 1, 29). I niech będą uprzejmi, okazując wszelką łagodność względem wszystkich ludzi (por Tt 3, 2). Niech nie sądzą i nie potępiają. I, jak mówi Pan, niech nie roztrząsają nawet najmniejszych grzechów innych ludzi (por. Mt 7, 3; Łk 6, 41), a raczej własne grzechy niech rozważają w gorzkości duszy swej (por. Iz 38, 15). I niech usiłują wejść przez ciasną bramę (Łk 13, 24), bo Pan mówi: Ciasna jest brama i wąska droga, która wiedzie do życia, a mało jest tych, którzy ją znajdują (Mt 7, 14) (1Reg 11,4-13). Tak sobie myślę, że może właśnie ta łagodność, przebijająca z obu Franciszkowych reguł, przyciągała i nadal przyciąga ludzi do wspólnoty Braci Mniejszych. Nie odnajdzie się w niej silnoręki zwolennik skutecznych metod. Natomiast będzie dobrym miejscem dla kogoś, kto bardziej chce przyciągnąć świadectwem życia w przekonaniu, że inaczej też się da, ale nie warto.