Obraz autorstwa Rochak Shukla na Freepik

W księgach biblijnych specjalne miejsce zajmuje ogień. Naród wybrany nie otaczał go jednak boską czcią, jak sąsiednie ludy lub greccy filozofowie natury, lecz uważał ogień za jeden z żywiołów, które Pan Bóg powołał do istnienia. „Z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr […], wodę burzliwą […] uznawali za bóstwa” (Mdr 13,1.2). Grecki filozof Heraklit posługuje się obrazem ognia, aby wyrazić ciągłą zmianę i stawanie się bytów na świecie. Ogień to element żywy, w ciągłym ruchu, a jako żywioł jest nieprzewidywalny, zdolny do zniszczenia i przeobrażenia każdej z rzeczy. 

W historii ludzkości ogień był nie tylko sprawcą postępu cywilizacyjnego, ale także narzędziem wojen i zniszczenia. Ustawodawstwo Starego Testamentu nakazywało karę ognia za szczególnego rodzaju wykroczenia o charakterze moralnym: jednoczesne małżeństwo z dwoma kobietami – matką i córką oraz nierząd kobiety z rodu kapłańskiego, która w ten sposób bezcześciła osobę swojego ojca, który spełniał służbę Bożą (por. Kpł 20,14; 21,9). Starożytny kodeks Hammurabiego przewidywał tę samą karę za podobne przestępstwa. W dawnym Izraelu palono przestępców na stosie lub wlewano w ich gardła roztopiony ołów, co było równoznaczne ze „spaleniem ducha”. 

Ludzie posługiwali się ogniem przy wymierzeniu kary, ponieważ tego środka używał także Bóg. Tak było od czasów zniszczenia Sodomy i Gomory, gdy „Pan spuścił na [nie] deszcz siarki i ognia […] z nieba” (Rdz 19,24). Według księgi Mądrości „Śnieg i lód wytrzymywały ogień i nie topniały, by pojęli, że plony nieprzyjacielskie zniszczył ogień, płonąc wśród gradu i wśród ulewy błyskając” (Mdr 16,22). To synteza interpretacyjna dzieł zbawczych Boga, który na pustyni karmił lud Izraela manną (por. Wj 16,15-16; Iz 65,6). Manna była nietrwała, podobna do śniegu i lodu, ale wytrzymała nie topniejąc w żarze. A tymczasem plony nieprzyjacielskie niszczył ogień, który „płonął wśród gradu” i żarzył się w czasie ulewy. W Biblii jest mowa o „ogniu pochłaniającym” (Hb 12,29; por. Pwt 4,24; Iz 33,14). Ogień jest w tym przypadku symbolem Bożej sprawiedliwości, która jest groźna dla odstępów i prześladowców. Nawet umiłowane przez Boga miasto – Jerozolima „będzie wydane w ręce króla babilońskiego, który spali je ogniem” (Jr 21,10). Natchnieni autorzy zapowiadają unicestwienie tego, co podlega zniszczeniu i trwanie tego, co niezniszczalne i niewzruszone, czyli królestwa Bożego, gdzie przez łaskę trwają wierzący. 

Starotestamentowe zdanie, że „Pan, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym. On jest Bogiem zazdrosnym” (Pwt 4,24) oznacza, że Bóg oczyszcza i niszczy jak ogień; nic nie jest w stanie powstrzymać jego działania. W innym miejscu Pisma Świętego określenie „ogień płonący” (Ap 1,14), związany z symboliką oczu w kontekście ukazującym chwalebnego Chrystusa, jako nieomylnego, bo wszystko widzącego Sędziego: „Oczy Jego jak płomień ognia” (Ap 1,14). 

W ogólnym przekonaniu ogień łączono z mrocznymi siłami zła i grzechu. Nie bez powodu to jeden z głównych symboli wiecznej męki w piekle (por Mt 5,22). Każdy człowiek staje przed wyborem przyjęcia lub odrzucenia Zbawcy. Oddalenie się od Boga powoduje, że człowiek zostaje wrzucony w ogień piekielny, tak jak diabeł i jego aniołowie (por. Mt 25,41-46). Nad ogniem stanowiącym wieczną karę zastanawiał się św. Augustyn z Ippony (zm. 430 r.). Pisze on: „Nawet natura ognia wiecznego jest niewątpliwie dobra, choć ma być karą przyszłą dla potępieńców. Bo czyż nie piękny jest płomieniem buchający, żywy a raźny i świetlisty ogień? A cóż nadeń pożyteczniejszego, gdy ogrzewa, leczy, warzy pokarm, choć parzy tak boleśnie, jak nic innego? Ten sam ogień raz będzie zgubny, innym razem, gdy stosownie użyty, największe wygody i pożytki przynosi. Pożytków ognia w całym świecie wyliczyć niepodobna. Niedorzecznym jest chwalić ogień, że świeci, a ganić, że parzy, bo tak czyniący mają właśnie na względzie nie naturę ognia, lecz własną wygodę i niewygodę: chcą widzieć, nie chcą goreć. A o tym nie pomyślą, że to samo światło tak im mile, chorym oczom niekiedy szkodzi, bo się do nich nie nadaje, a żar ognia tak im przykry, dla niektórych stworzeń jest do życia potrzebny i pożyteczny, bo się ku temu nadaje” (O Państwie Bożym XII,4). Obserwacja natury stanowiła dla tego myśliciela chrześcijańskiego ważną podstawę, chociaż nie umykały jego uwadze głębsze prawdy. 

Skłaniał ku temu także fakt, że w swoim przepowiadaniu Chrystus używał niejednokrotnie obrazowych określeń związanych z ogniem. Zbawiciel określał piekło jako miejsce, „gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mk 9,48). Słowa te należy rozumieć we właściwym znaczeniu, przekonuje wspomniany już św. Augustyn: „Ci, którzy obie te kary, czyli ogień i robaka, chcą zaliczyć do kar ducha, a nie do kar cielesnych, powiadają, że również ludzie wyłączeni z królestwa Bożego, za późno i bez skutku żałując, gorzeć będą płomieniem boleści ducha, i dlatego, jak twierdzą, w miejsce owego płomienia boleści stosownie można wstawić ogień. Stąd owo powiedzenie Apostoła: «Któż się gorszy, żebym ja nie płonął?» (2 Kor 11, 29). W taki sam sposób trzeba rozumieć owego robaka. Bo mówią, że jest napisane: «Jak mól odzienie, a czerw drewno, tak smutek toczy serce męża» (Prz 25, 20). Lecz ci, którzy nie wątpią, że w cierpieniach tych znajdzie się kara i duszy, i ciała, utrzymują, że ciało palić się będzie w ogniu, a duszę toczyć będzie jakby robak smutku… Dlatego, też […] logicznie trzeba zrozumieć, że przy takim cierpieniu ciała również dusza będzie się męczyła w daremnym żalu. Przeto w starych Pismach czytamy: «Dla bezbożnego ciała karą jest ogień i robak» (Syr 7,19)… Czemuż tedy powiedziano: «Dla bezbożnego ciała», jeśli nie z tej przyczyny, że jedno i drugie, czyli ogień i robak będą karami ciała” (O państwie Bożym XXI,9,2). Groźba kary ognia powinna powstrzymać ludzi od nieprawości, uważa ten sam autor. „«Gdzie robak ich nie umrze i ogień ich nie zgaśnie» (Iz 66, 24; Mk 9, 44). Słyszą to ludzie i lękają się tego, co prawdziwie stanowi przyszłość grzeszników i powstrzymują się od grzechu. Lękają się i z lęku powstrzymują się od grzechu. Lękają się, lecz nie znaczy to, że miłują sprawiedliwość. Gdy jednak przez lęk powstrzymują się od grzechu, przyzwyczajają się do sprawiedliwości i zaczynają miłować to, co niegdyś było dla nich twarde. Bóg stopniowo staje się im miły, a człowiek zaczyna żyć sprawiedliwie nie dlatego, że lęka się kar, lecz z miłości ku wieczności”. (Kazanie o Ps 127,7). Zdaniem Orygenesa (zm. 254 r.) „ogień, który spada na grzeszników i który pali ich wnętrzności, jest niewidzialny, duchowy, karcący. Jeśli chcesz przywołać obraz tego ognia, wyobraź sobie człowieka, którego pali ogień w wysokiej gorączce. Nie zobaczysz tego ognia, ten ogień jest wewnątrz, pali jego wnętrzności. Tak samo płonie człowiek, którego trawi gorączka grzechów” (Scholia do Hi 20,25). Pisząc i głosząc podobne słowa pasterze Kościoła przypominali także inne słowa Chrystusa: „Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny… [Także] lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego” (Mt 18,8-9). Człowiek mógł liczyć na zbawienie, jeśli był pełen świętego żaru wiary i płonął ogniem duchowym. Taką drogę wskazywał Orygenes, pisząc o „ogniu duchowym”, który „nie dozwala mieć żadnej żądzy rzeczy ziemskich i do innej miłości nas nawraca. Dlatego też ten, kto te rzeczy miłuje, choćby wszystko przyszło porzucić, naigrawa się z rozkoszy i sławy i nawet samo życie poświęca; a wszystko to czyni z wielką łatwością. Ciepło tego ognia, jeśli przenika duszę, usuwa wszelką gnuśność i tego, którego ogarnie, czyni lżejszym od pióra” (Komentarz do Łk 21,2). 

Z tej racji, że ogień symbolizuje nie tylko karę i udrękę, lecz również działanie odnawiające, oczyszczające i zbawcze wymowa tego symbolu staje się najsilniejsza i najbardziej realna gdy działa przez niego Boża wszechmoc. Prawdą jest, że Pismo Święte przedstawia Boga w obrazie „ognia pochłaniającego” (por. Pwt 4,24; 9,3), natomiast Mesjasza – Zbawcę w obrazie „ognia oczyszczającego” (por. Ml 3,2.3; Iz 1,25; 4,4). Chrystus przyszedł na świat, by ogniem swej nauki i miłości wypalić grzechy i błędy. Stąd usilne Jego pragnienie, aby oczyszczający ogień na dobre zapłonął. To płomień miłości, która jest potężna „jak śmierć […]; żar jej to żar ognia, płomień Pański” (Pnp 8,6).