Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta.
Po franciszkańsku pracować i odpoczywać. 

Żeby owocnie, sensownie i twórczo pracować, należy być wypoczętym, pielęgnować starannie przyjaźnie i dużo się modlić. Dziś się człowiek często przepracowuje. Z jaką dumą czasem ludzie opowiadają, ile to pracują, że rezygnują z urlopu, że w czasach młodości nie wiedzieli, co to są wolne soboty. Oczywiście pracujemy dużo. Ciągniemy dwa etaty. Musimy pracować. Trzeba pracować. Takie czasy. Trzeba dom utrzymać, dzieci wykształcić. Zarazem chyba nie ma wakacji, żebyśmy się nie dowiedzieli, że gdzieś wydarzył się wypadek. Autokar z pielgrzymami czy turystami, na prostej drodze (nie tam, że zima, w lecie), przy dobrej pogodzie miał wypadek. Co się stało? Z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i doszło do tragedii. Bardzo często za kierownicą siedział bardzo dobry i bardzo zmęczony kierowca. Chyba nie ma człowieka, który przynajmniej jeden raz zostałby nieuprzejmie potraktowany w urzędzie, w gabinecie lekarskim, kancelarii parafialnej, na przy furcie klasztornej. Mówimy o nieuprzejmych urzędnikach, lekarzach, księżach: coś ich ugryzło. Czyżby to byli ludzie źli? Nie. To są często bardzo zmęczeni urzędnicy, lekarze, księża. Lekceważymy potrzebę wypoczynku, ogromnie się przed nim bronimy. Nie ma czasu na urlop. To prawda, że dużo pracujemy. Ludzie dużo pracują. Nawet w niedzielę. Często ludzie, którzy bardzo dużo pracują, uważają się za niezastąpionych. W pracę często ludzie uciekają przed trudną rozmową, by nie usłyszeć własnych myśli. 

Franciszek nie uważa bynajmniej, że jedynym zajęciem jego wspólnoty ma być modlitwa. Franciszek nie przekreśla ani pracy, ani nauki. Bratu Antoniemu napisze: Bratu Antoniemu, biskupowi memu, brat Franciszek [przesyła] pozdrowienie. Uważam to za dobre, że wykładasz świętą teologię barciom, byle byś tylko podczas tego studium nie gasił ducha modlitwy i pobożności, jak mówi reguła. Franciszek sam podejmował pracę. W testamencie prace nakaże: I ja pracowałem własnymi rękami i pragnę pracować; i chcę stanowczo, aby wszyscy inni bracia oddawali się pracy, co jest wyrazem uczciwości. Ci, którzy nie umieją, niech się nauczą, nie z powodu chciwości, aby otrzymać wynagrodzenie za pracę, lecz dla przykładu i zwalczania lenistwa. A kiedy nie dadzą nam zapłaty za pracę, udajmy się do stołu Pańskiego i prośmy o jałmużnę od drzwi do drzwi (T 20-22). Zarazem to nie ona jest najważniejsza: Niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem (2Reg 10,8). Święty Bonawentura zostawił takie świadectwo o św. Franciszku: Sługa Chrystusa, Franciszek, wiedział, że jak długo pozostaje w ciele, jest pielgrzymem z daleka od Pana (2Kor 5,6). Kiedy stał się już zupełnie niewrażliwy na ziemskie przyjemności, dzięki miłości Chrystusa starał się duchem pozostawać w obecności Boga (2Kor 5,8) i dlatego nieustannie się modlił (1Tes 5,17), by nie utracić pociechy ze strony Umiłowanego (…) Stanowczo twierdził, że człowiek religijny ponad wszystko powinien pragnąć łaski modlitwy i żywić przekonanie, że bez niej nic mu się nie poszczęści w służbie Bożej. Dlatego na wszelkie możliwe sposoby zachęcał swych braci, by się jej gorliwie oddawali. Sam tak bardzo był oddany modlitwie, czy to chodząc czy siedząc, będąc w mieszkaniu czy poza nim, pracując czy odpoczywając, że wydawało się, że poświęcił jej nie tylko całe serce i ciało, ale także wszystkie czyny i czas (LW 10,4-5). 

Żeby sensownie coś w życiu zrobić, trzeba pielęgnować piękne przyjaźnie. Najpierw w małżeństwie. W miłości jest jak najbardziej obecna przyjaźń. Wymiar przyjaźni w małżeństwie zostaje do końca.  Źródła Franciszkańskie dokumentują przyjaźń świętego Franciszka z pobożną niewiastą, Jakobiną da Settesoli: Jakobina z Settesoli, zarówno sławna jak i święta w mieście Rzymie, zasłużyła u Świętego na szczególny przywilej miłości. Nie moja to rzecz opisywać ku jej chwale jej sławetne pochodzenie, godność rodziny, czy wreszcie dziwną doskonałość jej cnót i długoletnią wstrzemięźliwość wdowieństwa. Otóż Święty zapadł był na tę chorobę, która zamykając serię wszystkich jego schorzeń, dopełniła szczęśliwego biegu życia błogosławionym zejściem. Wtedy, na kilka dni przed śmiercią, chciał posłać po panią Jakobinę do Rzymu, ażeby co prędzej przybyła, jeżeli pragnie go jeszcze zobaczyć przed powrotem do ojczyzny niebieskiej, skoro tak żarliwie miłowała go jako wygnańca na ziemi. Pisze się list, szuka się szybkiego posłańca, a znaleziony sposobi się do drogi. Nagle przed drzwiami słychać tętent koni, hałas rycerzy, jakiś wspaniały orszak. Jeden z towarzyszy Franciszka idzie do drzwi, i tu zastaje obecną tę, do której jako nieobecnej dopiero co sposobił posłańca. Cały przejęty zdumieniem co prędzej biegnie do Świętego i nie posiadając się z radości, mówi: „Ojcze, przynoszę ci dobrą nowinę!” A święty zaraz uprzedził go w odpowiedzi, mówiąc: „Błogosławiony Bóg, który brata naszego panią Jakobinę posłał do nas! Otwórzcie wrota i wprowadźcie ją do wnętrza, ponieważ do brata Jakobiny nie musimy stosować zakazu wchodzenia kobiet! (3Cel 37). Praca bowiem, z całym do niej szacunkiem, nie może być sensem życia. Ona jest powołaniem. Warto postawić sobie pytanie: czy jestem wartościowy(wa) również wtedy, kiedy nie pracuję? Właśnie modlitwa jest przestrzenią odkrywania mojej wartości jako dziecka Bożego. Modlitwa jest czynnością zawsze możliwą do wykonania. Również wtedy, kiedy żadna praca nie będzie już dla mnie możliwa.  Sam Jezus, który przecież swoimi rękami pracował, uczy stawiania pracy na miejscu jej właściwym, kiedy mówi zapracowującej się Marcie: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona (Łk 10,41-42).