Duchowość Franciszkańska na co dzień i od święta. 
Po franciszkańsku upominać. 

Powiada przysłowie, że uwaga niemiła i od przyjaciela. Kiedyś to nas upominano, teraz to my stajemy w roli tych, którzy teoretycznie upomnieć powinni. Zauważmy na początek, że tylko ludzie bardzo naiwni i bardzo niemądrzy sądzą, że to, co czynią, są ich wyłącznymi sprawami. Tak jest w ułamku procenta. Promile naszej działalności są naprawdę obojętne dla innych. Większość tego, co robimy, większy czy mniejszy wpływ na innych wywiera, przy czym wpływ negatywny jest tysiąc razy silniejszy niż wpływ dobrego świadectwa. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy: Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy (1868). Ileż to razy inni: swoim słowem, działaniem, ogromnie nam życie skomplikowali. Przykładem zasmucającym rodziców jest postępowanie dzieci. Ale i w drugą stronę: bywa, że dzieci borykają się, ze skutkami działania rodziców: spłacając horrendalne długi na przykład, krótko mówiąc: to, co czynią inni, wywiera wpływ na innych. Dlatego też istnieje obowiązek przeciwdziałania temuż złu przez upominanie, obronę, karanie, itd. 

Zauważmy jednak pewną ciekawą prawidłowość: upominanie, o którym mówi Słowo Boże, wcale nie musi być skuteczne. Przywołajmy nasze upominanie: my byśmy często chcieli przeżyć za innych ich życie. Próbujemy czasem innych wepchnąć do nieba. Czasem rodzice straszliwie namolnie nakłaniają dorosłe dzieci, by przestały żyć bez ślubu. Takie siłowe działanie daje skutek odwrotny: a właśnie że nie. Tkwi w nas takie przeświadczenie, że moje upomnienie musi być za wszelka cenę skuteczne. Nie da się jednak po pierwsze żyć za innych (nasze własne życie jest za krótkie i za kruche), po drugiego zaś – tak nie wolno. Upomnienie zlecane przez Pana Boga wcale nie musi być skuteczne: Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę (Ez 33, 9 ). Także Pan Jezus dopuszcza sytuację, w której nawet wielokrotne upomnienie nie przynosi skutku: Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.  Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! (Mt 18,15-17). 

Franciszek, wbrew pewnej cukierkowatej i naiwnej tradycji, upominał często. Typowy dla Franciszka zwrot, to: upominam i przestrzegam. Mówi do swych braci: Upominam ich i przestrzegam, aby nie gardzili ludźmi i nie sądzili ich, gdy zobaczą ich ubranych w miękkie i barwne szaty i spożywających wyszukane potrawy i napoje, lecz niech każdy raczej siebie samego sądzi i sobą gardzi (2Reg 2,17); Radzę zaś moim braciom w Panu Jezusie Chrystusie, upominam ich i zachęcam, aby idąc przez świat nie wszczynali kłótni ani nie spierali się słowami (por. Tt 3, 2; 2 Tm 2, 14) i nie sądzili innych. Lecz niech będą cisi, spokojni i skromni, łagodni i pokorni, rozmawiając uczciwie ze wszystkimi, jak należy (3,10); Upominam zaś i zachęcam w Panu Jezusie Chrystusie, aby bracia wystrzegali się wszelkiej pychy, próżnej chwały, zazdrości, chciwości (por. Łk 12, 15), trosk i zabiegów tego świata (por. Mt 13, 22), obmowy i szemrania, i ci, którzy nie umieją czytać, niech się nie starają nauczyć, lecz niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć pokorę, cierpliwość w prześladowaniu i w chorobie, i kochać tych, którzy nas prześladują, ganią i obwiniają, bo Pan mówi: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za prześladujących i spotwarzających was (por. Mt 5, 44). (10,7-10). Także w Testamencie raz jeszcze zwróci się do Współbraci: I niech nie mówią bracia: „To jest inna reguła”, jest to bowiem przypomnienie, pouczenie, zachęta i mój testament, który ja, maluczki brat Franciszek, zostawiam wam, braciom moim umiłowanym, po to, abyśmy bardziej w duchu katolickim zachowywali regułę ślubowaną Panu (T 34). 

Skoro jednak upomnienie może nie odnieść skutku, to po co upominać? Dopiero na trzecim miejscu upomnienie jest potrzebne temu, kto czyni źle. Na pierwszym zaś – moje upominanie ma dostarczyć argumentu Panu Bogu. Idzie o to, aby Ojciec Niebieski mógł komuś powiedzieć: Chwileczkę, kto tobie powiedział, że to, co robisz, jest złe, że tak nie wolno. Zwłaszcza młody człowiek ma prawo być głupim. Człowiek bowiem rozwija się stopniowo. Albo się nie rozwija. Mamy obowiązek upominania, żeby nam nikt z ludzi niegdyś powierzonych nie mógł powiedzieć: Ja miałem prawo być głupi. To twoim obowiązkiem było mnie upomnieć, ukarać, zabronić, przylać mi. Upomnienie jest potrzebne również nam. Upominamy ze względu na Pana Boga i na nas. Jak często w związku z jakimś tragicznym wydarzeniem można usłyszeć komentarz: wszyscy jesteśmy winni! Czasem to prawda, a czasem – nie. Prawda wtedy, kiedy nikt nie upomniał. Wtedy trzeba się solidarnie zrzucić na trumnę, grobowiec i kwiaty. Upominamy ze względu na nas, żeby nikt nie mógł do nas podejść i powiedzieć: to także twoja wina.