Obraz autorstwa mdjaff na Freepik

Śmierć stanowi jedno z najstarszych doświadczeń ludzkości, a zarazem tajemnicę, nad którą człowiek zastanawiał się już w praczasach, do której próbował ustosunkować się w sposób specyficznie „ludzki”. Stanowi ona problem dla wszystkich społeczeństw, kultur, religii, które jednak różnią się co do nadanego jej sensu, oraz wierzeń i praktyk z nią związanych. Ostatecznie i w najgłębszym sensie każdy zostaje z nią skonfrontowany, „umiera samotnie” (1). Zawsze jednak człowiek stawiał sobie pytanie, czy ze śmiercią kończy się ostatecznie jego ludzka egzystencja, czy i w jaki sposób może być przezwyciężona, jak ewentualnie zapewnić sobie pomyślne warunki bytowania w zaświatach. W ciągu swych dziejów zawsze był skłonny wierzyć, że „ koniec życia biologicznego nie stanowi ostatecznego wygaśnięcia jego świadomości i osobowości. Usilne pragnienie innego życia poza bramami śmierci jest głęboko zakotwiczone w ludzkich odczuciach”. W ten sposób śmierć stała się jakimś elementem konstytutywnym życia, rzutuje na nie; człowiek próbuje je ustawić „sub specie mortis, aeternitatis” (2).

Świadomość nieuchronnego kresu swojej egzystencji towarzyszy z różną intensywnością człowiekowi do czasu ukształtowania się jego zdolności przewidywania i autorefleksji; szczególnie nasila się ona w wieku starszym i w kryzysowych sytuacjach życia; rzutuje na jego światopogląd, poczynania. Jednak stosunek ludzi do śmierci, umierania jest zróżnicowany; może się zmieniać nawet u jednego człowieka kilkakrotnie w życiu: od tabuizowania jej do życzenia jej sobie, np. w nieuleczalnej, ciężkiej chorobie (3).

W ostatnich dziesięcioleciach daje się zauważyć wyraźny wzrost zainteresowania problematyką tanatologiczną; chodzi m.in. o wyjaśnienie, co przeżywa umierający w końcowej fazie swego życia, jakie myśli, doznania, uczucia nurtują człowieka, gdy ma świadomość, że są to nieodwołalnie jego ostatnie godziny, chwile.

Konkretnych danych do scharakteryzowania stanów świadomościowych i emocjonalnych człowieka, znajdującego się na pograniczu życia i śmierci, dostarczyły relacje osób, które ze stanu agonalnego albo nawet po śmierci klinicznej udało się przywrócić do normalnego życia; chodzi więc o przeżycia okołośmiertne czy z pogranicza śmierci (Near-Death-Experience, czyli NDE), gdyż reanimacja po śmierci biologicznej nie jest już możliwa. Osoby te przeżyły więc upływ swych sił życiowych. rozstanie się z bliskimi i z przeszłością, bezpośredniość końca swej egzystencji ziemskiej; miały świadomość umierania (4).

Dzięki postępowi nauk medycznych reanimacja osób znajdujących się w stanie krytycznym, agonalnym, po śmierci klinicznej nie uchodzi za odosobniony przypadek, co sprawiło, że ilość informacji o przeżyciach okołośmiertnych szybko zaczęła narastać. Z badań nad nimi wynika, że mają częściowo inny charakter aniżeli się dawniej przypuszczało. Okazuje się np., że większość pacjentów wie o swojej beznadziejnej sytuacji; ok. 2/3 pacjentów umiera świadomie, a tylko 1/3 podczas ostatnich 24 godzin wykazuje dezorientację czasowo-przestrzenną; ok. połowy pacjentów wie, że śmierć jest już bardzo bliska; z 1/3 pacjentów jeszcze 15 minut przed zgonem możliwy jest kontakt. W ostatnich 24 godzinach ok. 3% odczuwało lęk podczas gdy wśród chronicznie chorych około połowy (5). Żadnego lęku przed śmiercią nie mają pacjenci albo tylko niewielki, gdy umieranie ich poprzedzone było stopniowym pogarszaniem się stanu zdrowia, np. wskutek ciężkiej choroby, podeszłego wieku. Można to częściowo tłumaczyć także ich zmniejszoną przytomnością, która niekiedy przed zejściem przechodzi w bezprzytomność. Często otoczenie może wtedy zauważyć, że umierający „spokojnie, pogodzony z losem” odchodzi z tego świata. Z relacji niektórych osób, reanimowanych po niebezpiecznym dla życia wypadku albo z pogranicza śmierci, zdaje się wynikać, że umieranie odczuwały one nawet przyjemnie, a nawet euforycznie, że śmierci na przyszłość już się nie boją (6). Często też mówiły o swoistym uczuciu bezpieczeństwa w ostatnich godzinach życia (7).

Natomiast w przypadkach nagłego śmiertelnego zagrożenia życia, np. podczas tragicznego wypadku, człowiek może przeżywać bardzo silne stany lękowe, które potem mogą ulec amnezji. Być może, iż nieodczuwanie lęku przedśmiertnego, o którym często jest mowa w relacjach osób reanimowanych, polega właśnie na „aktywizacji hamowania tych wspomnień” (8).

Osoby wierzące, dla których życie ma głębszy sens, są w obliczu śmierci bardziej zrównoważone. Większość umierających zdążyła się jednak rozprawić jakoś z życiem, ze swoją przeszłością; poniekąd była nawet z życia zadowolona, choć przeważnie nie chciałaby go jeszcze raz powtórzyć w ten sam sposób ze względu na ciężkie doświadczenia, których zaznała (9). Na ogół można stwierdzić, że obawa przed umieraniem, z postępem starzenia zmniejsza się, przy czym kobiety bardziej śmierci się lękają od mężczyzn. Wyższy poziom wykształcenia przyczynia się do zmniejszenia postaw lękowych wobec śmierci, pomaga bardziej rzeczowo na nią spojrzeć. Realny wpływ na ten stan wywiera także przynależność religijna: u katolików w porównaniu z protestantami stwierdzono mniejszą obawę, silniej też zaznacza się u nich nadzieja zbawienia (10). Osoby niezadowolone z życia odczuwają większy strach przed śmiercią niż osobnicy, którzy uważają swoje życie za udane (11).

Nieraz odnosi się wrażenie, jakoby osoby bliskie śmierci coś jeszcze zatrzymywało w tym życiu: może to być jakiś niewykonany obowiązek, często także troska o najbliższych, którzy sobie nie poradzą z problemami, nieraz także poczucie winy. Gdy odbyły np. spowiedź św. albo jeśli udało im się zapewnić byt rodzinie, szybko się uspokajały i często niezadługo zmarły. Nieraz też przebaczenie ze strony bliskich, serdeczność okazana, potrafi z nich zdjąć ciążące brzemię (12). Wydaje się, że czasem większy problem mają żyjący aniżeli umierający (13).

Aczkolwiek różni autorzy często niezależnie od siebie badali doznania okołośmiertne, i to osób przynależnych do rozmaitych środowisk kulturowych, społecznych, etnicznych, to jednak okazało się, że „uzyskane przez nich wyniki odznaczały się wielką zgodnością” (14). Spowodowały one bardzo silny rezonans społeczny; jednak wypowiedzi i wnioski niektórych autorów niejednokrotnie miały charakter daleko idących ekstrapolacji; czasem łączono je także z poglądami spirytystycznymi, parapsychologicznymi czy ezoterycznymi. Nieraz też zdarza się, że przeżycia z pogranicza śmierci prezentuje się jako „pośmiertne” doznania osób, które znalazły się już po „tamtej stronie”, w „zaświatach” czy „za wrotami śmierci” (15). Tymczasem wiadomo, że relacje tego typu pochodzą od osób, które faktycznie znajdowały się w stanie interletalnym, śpiączki, agonii, albo gdy funkcje serca i płuc przejęła czasowo aparatura; u niektórych z nich nie rozpoczęło się nawet konanie: znalazły się tylko w sytuacji krańcowego wyczerpania organizmu czy zemdlenia lub pod wpływem narkozy (16).

W związku z tym nasuwa się istotne pytanie, czy osoby, które miały doznania okołośmiertne, faktycznie przekroczyły „próg doczesności” i znalazły się w „świecie nadprzyrodzonym”? Wiąże się ono przede wszystkim z problemem umierania, śmierci.

Na ogól zgon jest poprzedzony przez agonię, która polega na wzrastającym upośledzeniu ważnych czynności życiowych, zwłaszcza układu krążenia i oddychania, powodującym coraz większe niedotlenienie organizmu, przede wszystkim wrażliwego pod tym względem mózgowia, zamroczenie świadomości, zmniejszenie wrażliwości na bodźce. Stosunkowo długo funkcjonuje słuch. Stan ten może przeciągać się w zależności od ogólnej kondycji pacjenta i rodzaju choroby, od paru minut nawet do kilku dni. Nie musi jednak kończyć się zejściem; w niektórych sytuacjach możliwa jest restytucja zdrowia. W drugiej fazie agonii krążenie i oddychanie ulegają dalszemu osłabieniu i są już ledwie postrzegalne; nikła już jest reakcja na bodźcem z wyjątkiem elektrycznych; bardzo zaawansowane stadium agonii, trwające od kilku godzin do kilku dni, związane z bezwładem określa się jako letarg czy śmierć pozorna.

Jeszcze niedawno śmierć człowieka konstatowano na podstawie stosunkowo łatwo rozpoznawalnych kryteriów klinicznych, mianowicie ustania charakterystycznych objawów życia, zwłaszcza skurczów serca, oddychania, zaniku odruchów, rozszerzenia źrenic, zmętnienia rogówek, obniżenia ciepłoty ciała, stężenia pośmiertnego mięśni, występowania bladości ciała i plam opadowych. Obecnie bierze się pod uwagę 2 zasadnicze fazy śmierci: śmierć kliniczną i biologiczną. W czasie śmierci klinicznej następuje zaprzestanie akcji serca i układu oddychania, utrata świadomości; jednak organizm jako całość nie jest jeszcze obumarły, gdyż w tkankach zachodzą nadal procesy metaboliczne; możliwa też jest w pewnych warunkach reanimacja – przywrócenie takiemu osobnikowi funkcjonowania wszystkich układów. Śmierć kliniczna przechodzi stopniowo w śmierć biologiczną, ostateczną, nieodwracalną, którą prócz wyżej wymienionych znamion charakteryzuje trwały brak czynności całego mózgowia wskutek ustania funkcjonowania pnia mózgu. Elektroencefalogram jest wtedy stale płaski; następuje całkowity zanik odruchów, sukcesywne ustanie czynności tkanek i układów w zależności od ich wrażliwości na brak tlenu. Najszybciej proces ten zachodzi w przypadku kory mózgowej; przyjmuje się, że w zwykłych warunkach nieodwracalnie zaczyna obumierać po 3-5 minut; następuje tzw. odkorowanie; w kolejnych kilkunastu minutach obumiera całe mózgowie. Znane są jednak z literatury przypadki opóźnienia się tego procesu w szczególnych warunkach, np. u topielców, którzy utonęli w lodowatej wodzie. Niektóre tkanki żyją dłużej; np. perystaltykę przewodu pokarmowego można jeszcze stwierdzić przez kilkanaście godzin po zgonie, ruchy migawek komórek nabłonkowych w drogach oddechowych po 30 godzinach, a plemniki mogą być żywe jeszcze po 72 godzinach. Stadium między śmiercią kliniczną a biologiczną określa się niekiedy jako fazę interletalną (17).

Gdy weźmiemy pod uwagę przeżycia psychologiczne pacjenta w końcowej fazie życia, jego stosunek do bliskich, otoczenia, to składa się na nie wiele czynników, np. wydolność psychofizyczna, urobienie osobowości, pogląd na życie i śmierć, wiara religijna, odniesienie się do swej przeszłości i dokonań życiowych. Choć różny może być stosunek do śmierci, zawsze jednak stanowi ona ogromne przeżycie osobiste.

Jak wynika z wieloletnich badań E. Kübler-Ross, doznania psychiczne i przeżycia pacjentów, mających poczucie bliskiej już śmierci i nie umierających nagle, np. wskutek zabójstwa, nieszczęśliwego wypadku czy zawału, bardzo często układają się w pewien ciąg, złożony z 5 faz. o różnej długości i intensywności odczuwania; np. pewien młody człowiek, który długo wypierał ze swej świadomości nieuniknioność bliskiego swego zgonu, potem w nocy, w ciągu zaledwie 3,5 godzin przebył wszystkie etapy ustosunkowania się do zbliżającej się śmierci (18). Na jakość i głębię przeżyć oddziałuje też zwykle szybko pogarszający się stan ogólny chorego, środki farmaceutyczne, nie zawsze też zachowana jest kolejność faz: czasem któraś z nich może zostać pominięta albo też następuje regres do poprzedniej (19). Stan emocjonalny, samopoczucie u osób bliskich śmierci są niejednokrotnie dość labilne.

przypisy

1 M. B l o c h i współaut., Death and Burial, [w:] Family of Man, part 12, Acton 1978. s. 329.
2 C. Derrick iwspółaut.,TheAfterlife,[w:]FamilyofMan,part18,Acton1978,s.497;G. Stephenson, Vorvort zur: G. Stephenson (Hrsg.) Leben und Tod in den Religionen – Symbol und Wirklichkeit, Darmstadt 1997, s. IX.
3 Zob. K. W i r s i n g, Psychologisches Grundwissen für Altenpflegeberufe, München 1987, s. 168-169. 
4 Zob. R. N o y e s, The Experience of Dying, „Psychiatrie” 35/2, 1972, s. 174-184; F. H o f f, Zur Psychologie des Sterbenden, „Medizinische Welt” 26/1, 1975, s. 12-17.
5 L. W i t z e l, Das Verhalten Sterbender, [w:] W. Bitter (Hrsg.), Alter und Tod – Annehmen oder verdrängen, Stuttgart 1974, s. 84; L. W i t z e l, Sterben auf Verlangen aus Sicht der Kranken, [w:] H.-D. Hiersche (Hrsg.), Euthanasie – Probleme der Sterbehilfe, München 1975, s. 188.
6 H. Orlans, Quelquesattitudesenfacedelamort,Diogéne19,1957,s.95-116;J. Wittkowski, Tod und Sterben – Erbegnisse der Thanatopsychologie, Heidelberg 1978, s. 114-115.
7 G. A l t n e r, Tod, Ewigkeit und Überleben – Todeserfahrung und Todesbewältigung im nachmetaphysischen Zeitalter, Heidelberg 1981, s. 141.
8 F. Hoff, op.cit.,s.14; J. Wittkowski, op.cit.,s.115.
9 L. Witzel, Sterben…,op.cit.,s.188.
10 H. P. R o s e m e i e r, Untersuchungen zur Psychologie der Todeskonzepte, [w:] R. Winau und O. Rosemeier (Hrsg.), Tod und Sterben, Berlin 1984, s. 223-224. 
11 H. R e i c h h e l m, Memerkungen zur Thanato-Psychologie, [w:] S. Wehowsky (Hrsg.), Sterben wie ein Mensch, Gütersloh 1985, s. 30.
12 E. K ü b l e r – R o s s, Interviews mit Sterbenden, Gütersloh 1975, s. 150-156.
13 H. P. R o s e m e i e r, Medizinische Psychologie, Stuttgart 1978, s. 223.
14 M. v. L u t t e r o t t i, Menschenwürdiges Sterben, Freiburh 1987, s. 145.
15 Zob.np.tytułuksiążek:M. Rawlins, BeyondDeath’sDoor,London1978;N.-O. Jacobson, Liv efter Döden?. Zug 1973; M. G r e y, Return from Death, London 1985; D. R. W h e e l e r, Reise ins Jenseits – Erlebnisse und Erfahrungen in der anderen Welt, München 1982; A. F o r d, The Life beyond DeathNew York 1971.
16 Przeżycia „okołośmiertne” osób reanimowanych, których życie było zagrożone w różnym stopniu, można znaleźć m.in. w książkach: R. A. M o o d y, Życie po życiu, Warszawa 1979; I. W i l s o n, Życie po śmierci, Warszawa 1990; J.-B. D e l a c o u r, Aus dem Jenseits zurück – Berichte von Totgeglabten, München 1973.
17 L.-V. Thomas, Trup–Odbiologiidoantropologii,Łódź1991,s.9-11;A. Jakliński i współaut., Medycyna sądowa, Warszawa 1983; M. B. S a b o m, Erinnerung an den Tod – Eine Medizinische Untersuchung, München 1982, s. 22.
18 E. K ü b l e r – R o s s, Verstehen was Strebende sagen wollen – Einführung in ihre symbolische Sprache, Gütersloh 1985, s. 57. 
19 K. Wirsing, op.cit.,s.173. 

źródło

WROCŁAWSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE WROCŁAW SCIENTIFIC SOCIETY
Problemy współczesnej tanatologii
Materiały II Krajowej Konferencji TANATOS ’98, zorganizowanej przez Wrocławskie Towarzystwo Naukowe w Karpaczu w dniach 5 – 7 listopada 1998 r.