To musiał być piękny wieczór, a może i niezapomniana noc owego pierwszego dnia tygodnia. Oto ludzie opowiadają sobie wzajemnie o spotkaniu ze Zmartwychwstałym. Radość uczniów poprzedził jednak wysiłek uważnego słuchania Nieznajomego. Nawet chcą Go jeszcze zatrzymać:” Zostań z nami, gdyż dzień się już nachylił i ma się ku wieczorowi”. Bez osobistej modlitwy i słuchania Bożego Słowa, bardzo łatwo pojawi się rozczarowanie niespełnionym oczekiwaniem, że „On właśnie miał wyzwolić Izraela”. Oczekiwania mogą być różne, rozczarowanie jednak jest zawsze to samo. Łatwo też przeradza się w mniej czy bardziej starannie maskowaną niechęć: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie”. Tak się dzieje zawsz, gdy zaniedba się uważnej lektury tego, co „zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków odnosi się do Jezusa”. Przecież i dziś wielu sądzi, że po obwołaniu Jezusa królem, znikną natychmiast wszelkie niedogodności i zacznie się świetlana, a przede wszystkim wygodna przyszłość. Rzecz w tym, że Jezus ani w jednym miejscu nie objawia woli zdobycia władzy doczesnej. Także współcześnie serca wielu są „nieskore do uwierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy”. Gdy jednak utworzony sobie własny obraz tego, jak „powinno w Kościele być” z pewnością nie zaowocuje rozgrzaniem serca. Ludzie przywiązani do własnego obrazu Chrystusa i Kościoła, mogą sobie opowiadać jedynie krytykę Kościoła, Ojca św. i w ogóle wszystkiego. Bardziej niż poznanie Zmartwychwstałego interesuje ich sposób „łamania chleba”. Wszyscy potrzebujemy cierpliwego słuchania i rozważania Pisma. Droga do Emaus może być czasem długa, zawsze jednak przynosi owoc rozpoznania obecności Zmartwychwstałego. Słuchanie Słowa uzdalnia do dzielenia się radością, że „Pan rzeczywiście zmartwychwstał”.