Obraz autorstwa wirestock na Freepik

Fragment z książki „Jezus pyta – Ewangelia wg. św. Łukasza”. 
Autor: o. Bonawentura Smolka OFM

Nawrócona grzesznica

(Łk 7, 36 – 50)  – Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś powiedzieć». On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu!» «Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?» Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował». On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś». Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone». Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?» On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!»

Nie znamy bliżej nazwy miejscowości w której doszło do znaczącego spotkania Jezusa z nawróconą kobietą. Było ono dla Niego okazją do postawienia kolejnych pytań, zmuszających tym razem Szymona do refleksji nad radosną przemianą i szczerą pokutą.

Samo spotkanie nawiązywało do praktykowanej na Bliskim Wschodzie, zapraszania na posiłek wędrownych Nauczycieli do których zaliczany był również przez faryzeuszy Jezus. Całość zwyczaju miała na celu przede wszystkim zapoznanie się z ich nauką i poglądami. Jezus, który nigdy nie pogardzał gościnnością, chętnie nawiązał do tego zwyczaju i tym razem, zasiadł wieczorem za stołem w domu Szymona. Uczta musiała być stosunkowo wystawna, co świadczyło o autorytecie Jezusa w tym środowisku.

Otwarte w tym czasie drzwi, symbolizowały gotowość przyjęcia nawet nie zaproszonych gości. Stąd nie należy się dziwić nagłe pojawienie się owej kobiety, które to dla gospodarza nie było zaskoczeniem. Należy jedynie dodać, że nie mogła ona zasiąść za stołem, pełniąc jedynie rolę widza. Poza tym była ona w opinii mieszkańców uważana za człowieka grzesznego.

Jej późniejsze zachowanie dowodzi, że można przypuszczać, że wcześniej mogło już dojść do jej spotkania z Jezusem w czasie którego doznała odpuszczenia grzechów i łaski nawrócenia. Łukasz relacjonuje, że na dowód tego, „przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem”. Przejmującą atmosferę tego spotkania przerywa reakcja samego gospodarza, podważającego zachowanie Jezusa i Jego proroczą wiedzę, według której miałby wiedzieć kim ona jest i jakie zarzuty obciążają jej osobę.

Jezus zaś w kontekście pytań, przytacza przypowieść, której wnioskiem jest prawda, że komu więcej się daruje ten więcej kocha. Ponieważ jego wdzięczność za okazane mu miłosierdzie jest większa. Wypowiedziane pytanie: „Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”, wydaje się być dla Jezusa ważne, pomimo oczywistości odpowiedzi, ponieważ prowadzi bezpośrednio do osoby grzeszącej kobiety, otwierając możliwości wskazania na szlachetność jej czynów, które z szacunkiem i z pewną wdzięcznością zostały przyjęte przez Niego. Należy również zauważyć, że Jezus pragnie jeszcze bardziej wyeksponować tę postać, pytając po raz drugi w tej perykopie „Widzisz tę kobietę”.

Ażeby jeszcze bardziej wskazać na wielkość jej gestów, wylicza również pewne możliwości zaistnienia gestów, które Szymon mógłby wykonać, witając Jezusa. Do nich należy między innymi umycie nóg, namaszczenie oliwą głowy i rytualny pocałunek. 

Wszystko zaś zmierza do końcowej sentencji tego spotkania, a mianowicie odpuszczenia grzechów. Jezus czyni tutaj jej miłość swoistym miernikiem wielkości miłości i miłosierdzia, które objawi się w jego przebaczeniu. Dlatego oznajmia, że „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała”. Żeby wykazać potrzebę miłości ze strony człowieka w przebaczeniu jego grzechów, formułuje odwrotną tezę „A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje»”. Swoista zależność, która jednak wykazuje jak ważna jest rola człowieka, a szczególnie okazywana przez niego miłość w tajemnicy Bożego miłosierdzia.

Żeby jeszcze bardziej wykazać słuszność postawy ze strony kobiety, Jezus zwraca się do niej wprost kierując słowa „Twoje grzechy są odpuszczone”. 

Reakcja niektórych współbiesiadników wydaje się typowa do tego rodzaju sytuacji. nie wierząc bowiem w Bóstwo Jezusa ze zdziwieniem pytają: „Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?” 

Jezus zaś będąc wierny swemu przesłaniu wskazuje na szczególny sposób wyrażania się miłości, a mianowicie w wierze. Miłość przejawia się w wierze i zaufaniu Bogu i człowiekowi. Kto kocha ten wierzy. Nawet wtedy, gdy sytuacja jest trudna a grzechów wiele.

Kolejne pytania w przejmującym spotkaniu z potrzebującą w sposób szczególny Jego miłosiernej miłości kobietą dowodzi, że bezpośredniość i konkretność wskazywania na jej osobę jest dowodem ze strony Jezusa, chęci bezpośredniej relacji miłości z każdym człowiekiem. Dotyczy to szczególnie ludzi, którzy w niego uwierzyli i w sposób odważny, nie zważając na nie pewne lub nie przyjazne środowisko otaczających nas ludzi. 

Miłość do Jezusa okazywana przez tę kobietę chce nam jeszcze podpowiedzieć, że warto wygrywać z tchórzostwem, brakiem odwagi i z innymi przeciwnościami. A uwierzyć w Boga wielkiego serca i ogromnej miłości. Świadomość realnej obecności tych Fenomenów, leczy i uzdrawia – obdarza pokojem.

Nie bójmy się słów: „Musisz tylko w to uwierzyć”.