W tym czasie, gdy Ojciec Franciszek wracał zza morza, jako towarzysza miał brata Leonarda z Asyżu. Z powodu zmęczenia i wyczerpania jechał jakiś czas na osiołku. Towarzysz zaś idąc przed nim, sam zresztą również zmęczony, w ludzkiej słabości mówił w duchu do siebie: „Przecież jego i moi rodzice nie należeli do tego samego stanu. A teraz on jedzie w siodle, a ja pieszo prowadzę osła”. Gdy tylko tak pomyślał, Franciszek natychmiast zsiadł z osła i powiedział: „Bracie, nie wypada, abym ja jechał na ośle, a ty szedł piechotą, ponieważ na świecie należałeś do wyższego stanu i byłeś możniejszy ode mnie”. Brat Leonard ogromnie się zdumiał i zawstydził, widząc, że został przejrzany. Rzucił się do stóp Serafickiego Ojca i ze łzami wyjawił swe myśli, prosząc o przebaczenie (por. 1 B 8).

Kto jest większy? O to spierali się nawet apostołowie: „Powstał spór między nimi o to, kto z nich zdaje się być największy” (Łk 22,24). 

Jezus mówi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).
Ludzie czystego serca są błogosławieni, szczęśliwi! Spokojnie żyją, spokojnie zasypiają, spokojnie umierają. Św. Jan Maria Vianney, wielki proboszcz z Ars, mówił: „Jeśli ktoś ma serce czyste i zjednoczone z Bogiem, odczuwa szczęście i słodycz, które go wypełniają, doznaje światła, które nad podziw go oświeca”.

Czyste serce to owoc dojrzałych decyzji człowieka realizującego dobro i tylko dobro. Czyste serce to owoc oczyszczającego działania Boga, łaski uświęcającej – jeśli człowiek pobłądził i do Boga wraca przez dobrą szczerą spowiedź i pokutę, która otwiera nam drogę do nieskończonych bogactw nieba.

Św. Brat Albert Chmielowski pisał: „Pan Bóg wie dobrze, w jakim nikczemnym garnku dusze nosimy, dlatego dał spowiedź jako krynicę, żebyśmy się w niej myli, bo życie brudzi każdego jak błoto”.

Powróćmy do Franciszka, który w swych „Napomnieniach”, daje nam wspaniałe wskazówki, jak być w oczach Boga prawdziwie wielkim. 

W Napomnieniu 5 czytamy: „Człowieku zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha I wszystkie stworzenia, które są pod niebem, służą na swój sposób swemu Stwórcy, uznają Go i słuchają lepiej niż ty. I nawet złe duchy nie ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi ukrzyżowałeś Go i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach i grzechach. Z czego więc możesz się chlubić? Choćbyś bowiem był tak bystry i mądry, że posiadłbyś wszelką wiedzę i umiał wyjaśniać wszystkie rodzaje języków i badać wnikliwie tajemnice niebieskie, nie możesz się chlubić tym wszystkim… Tak samo, gdybyś był piękniejszy i bogatszy od wszystkich, i gdybyś nawet cuda czynił, tak że wyrzucałbyś złe duchy, wszystko to zwraca się przeciwko tobie i nie należy do ciebie, i nie możesz się tym wcale chlubić…”.

W Napomnieniu zaś 8 przestrzega przed zazdrością: „Apostoł mówi: Nikt nie może powiedzieć: Pan Jezus bez pomocy Ducha Świętego (1 Kor 12,3); i: Nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego (Rz 3,12). Ktokolwiek więc zazdrości bratu swemu dobra, jakie Pan mówi i czyni w nim, dopuszcza się grzechu bluźnierstwa, bo zazdrości samemu Najwyższemu, który mówi i czyni wszelkie dobro”. 

Każdy grzech – także pycha i zazdrość – wprowadzają w życie człowieka pewien nieład. Ktoś powiedział, że człowiek pyszny i zarozumiały jest jak osa, jak skrzecząca żaba, jak pusta dudniąca beczka. Robi duszo szumu koło siebie. Jest nieznośny we wspólnym życiu.

Pokora jest cnotą świętych i początkiem naszego zbawienia. Dlatego nie dziwią modlitwy i pobożne westchnienia świętych i błogosławionych, np. św. Bernarda, który modlił się: „Boże, miej litość nad mrówką, którą do wielkiego wozu zaprzągłeś”. Pokora św. Franciszka ujawniała się nie tylko wtedy, gdy klękał przed papieżem Rzymie, ale i wtedy, gdy się uniżał, by służyć ubogim. Warto dużymi literami wypisać w swym sumieniu znamienne adagium św. Wincentego a Paulo: „Nie łudźmy się, jak nie mamy pokory, nic nie mamy”.

Im bardziej człowiek oddala się od Boga, tym bardziej panuje w nim większy chaos, zamieszanie i często w jego sercu spotkać można niepokój. To Bóg jest światłem mego życia. Jest jak słońce, które swym blaskiem rozświetla świat, tak iż w dzień na ziemi panuje jasność. Podobnie jest z sercem. Jeśli wpuścimy tam Boże światło, wnet dostrzeżemy, że wszystkie obawy, lęki, mury czy też życiowe wahania staną się jasne – rozświetlone Jego światłem. Cudowna jest ta Jego Miłość – nic w zamian nie oczekująca, tak bardzo bezwarunkowa i cierpliwa. Wciąż czeka, aż człowiek otworzy drzwi swojej duszy, a gdy już to zrobi – gdy trochę je uchyli – wkracza ze Swym miłosierdziem, by dotknąć na nowo ludzkiej nędzy, by wybaczyć i pocieszyć. Tylko Bóg może kochać taka miłością. Ona jest nieskazitelna, czysta i nieskończona. 

Przed nami miesiąc czerwiec, poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. To w Boskim Sercu ukryte są dla nas skarby mądrości i umiejętności. Trzeb nam o nie z pokorą prosić, byśmy stawali się ludźmi miłymi Bogu: Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego.

Przykład Brata Leonarda z pewnością doda nam sił, by cnotę pokory pielęgnować w swym chrześcijańskim i franciszkańskim życiu.

Modlitwa o pokorę

Panie, uwolnij mnie od pychy, która jest źródłem wszystkich grzechów. Daj mi łaskę rozpoznania chorych ambicji, które każą mi gonić za fałszywą wielkością albo wpychają w kompleksy. Jezu umęczony na krzyżu, posłuszny we wszystkim Ojcu, proszę o pokorne serce na wzór Twojego Serca, proszę o pokorne oczy, które widzą siebie i innych w prawdzie. 

„Panie, moje serce się nie jest wyniosłe
i oczy moje nie patrzą z góry. 
Nie gonię za tym, co wielkie
albo co przerasta moje siły. 
Przeciwnie: zaprowadziłem ład 
i spokój w mojej duszy. 
Jak niemowlę u swej matki, 
jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. 
Izraelu, pokładaj w Panu nadzieję 
teraz i aż na wieki!” (Ps 131,1-3).