Fragment z książki „Jezus pyta – Ewangelia wg. św. Łukasza”.
Autor: o. Bonawentura Smolka OFM
Uzdrowienie opętanego z Gerazy
(Łk 8, 26 – 39) – I przypłynęli do kraju Gergezeńczyków, który leży naprzeciw Galilei. Gdy wyszedł na ląd, wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek, który był opętany przez złe duchy. Już od dłuższego czasu nie nosił ubrania i nie mieszkał w domu, lecz w grobach. Gdy ujrzał Jezusa, z krzykiem upadł przed Nim i zawołał: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie!» Rozkazywał bowiem duchowi nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. Bo już wiele razy porywał go, a choć wiązano go łańcuchami i trzymano w pętach, on rwał więzy, a zły duch pędził go na miejsca pustynne. A Jezus zapytał go: «Jak ci na imię?» On odpowiedział: «Legion», bo wielu złych duchów weszło w niego. Te prosiły Jezusa, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. Prosiły Go więc [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im. Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła. Na widok tego, co zaszło, pasterze uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach. Ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Przyszli do Jezusa i zastali człowieka, z którego wyszły złe duchy, ubranego i przy zdrowych zmysłach, siedzącego u nóg Jezusa. Strach ich ogarnął. A ci, którzy wiedzieli, opowiedzieli im, w jaki sposób opętany został uzdrowiony. Wtedy cała ludność okoliczna Gergezeńczyków prosiła Go, żeby odszedł od nich, ponieważ wielkim strachem byli przejęci. On więc wsiadł do łodzi i odpłynął z powrotem. Człowiek zaś, z którego wyszły złe duchy, prosił Go, żeby mógł zostać przy Nim. Lecz [Jezus] odprawił go słowami: «Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co Bóg uczynił z tobą». Poszedł więc i głosił po całym mieście wszystko, co Jezus mu uczynił.
Jezus zwraca się kolejnym pytaniem naszej perykopy do „ducha nieczystego” obecnego w opętanym człowieku „Jak ci na imię?”. W Biblii posiadanie imienia nosiło w sobie również treść przesłania i programu życiowego które człowiek ze sobą nosił. Jednakże Jezus pytając demona zła nie zamierzał nawiązywać do tej tradycji. Chciał bowiem wskazać nadzwyczajną siłę opętania, którą nosił w sobie ów nieszczęśliwy człowiek. Zły duch również mówiąc o „Legionie” nie zdradza swego prawdziwego imienia.
Całość wydarzenia została zaczerpnięta z tekstu ewangelii św. Marka (Mk 5,1-20), pragnie dowieść o przełomowym znaczeniu tego wydarzenia, które dokonało się najprawdopodobniej na terenach pogańskich. Wydarzenie to sprawia, że Jezus staje się Kimś niezwykłym nawet wśród mieszkających tam pogan.
Zastanawiające wydaje się być, że Ewangelista wspomina jedynie o Jezusie i opętanym. Czy uczniowie nie towarzyszyli mu w tym czasie? Nie wiemy. Sam opętany zachowywał się tak jak to na innych miejscach opisywano, a mianowicie krzyczał i tarzał się po skalistym gruncie.
Opętany rozpoznał Jezusa jako Tego, Który pochodzi od Boga Najwyższego. Wie również, że ich siła jako Legionu jest nieporównywalnie mniejsza od Boskiej Mocy Jezusa. Staje się to dla nich powodem pewnego udręczenia, które wiąże się z ich egzystencjalnym ograniczeniem.
Jezus w swoim miłosierdziu wobec człowieka opętanego, demonstruje swą Boską moc, wyrzucając z niego nieczystego ducha, rozkazując Legionowi wejście w stado świń. Warto zauważyć, że demon zła znajdujący się w tym człowieku, demonstrując swoją niezależność nie myśli wychodzić z niego, gdy Jezus rozkazuje mu pierwszy raz. Czyni to dopiero za drugim razem. Udowadnia tym samym, że jest w stanie pokonać nie tylko jednego demona, ale również liczny „Legion”. Ostatecznym zwycięstwem na legionem demonów obecnych już w świniach była ich zgubna droga w stronę jeziora do którego zmierzały. Utonięcie stanowiło o ich śmierci i ostatecznej zagładzie. Wieść o tym wydarzeniu, rozeszła się po całej okolicy. Przeważającą reakcją świadków był strach. Tym bardziej, że niemalże w tym samym czasie widziano opętanego mężczyznę, już przy zdrowych zmysłach.
Dziwną wydaje się reakcja na to wydarzenie ze strony okolicznej ludności. Zamiast radości wypływającej z uwielbienia Boga za cud uzdrowienia z wpływu złych duchów, byli przejęci takim skutkiem obecności i Mocy Jezusa. Prosili Jezusa, nalegając wprost, ażeby odszedł od nich. Jedyną właściwą reakcją było zachowanie mężczyzny z którego Jezus wypędził złe duchy. Przyszedł on do Jezusa z zamiarem pozostania przy Nim, aby w przyszłości stać się jednym z Jego uczniów.
Jezus zaś w swym opatrznościowym działaniu, miał inne zamiary wobec niego. Nie pozbawia go w przyszłości zaszczytnego działania ewangelizacyjnego na terenach pogan. Jest przekonany, że takiego zapału i potencjału dobrej woli nie można zmarnować. Na razie zaczyna się dla niego etap tzw. pierwotnej ewangelizacji, które będzie polegała na relacjonowaniu wśród okolicznych mieszkańców, cudownego dzieła uzdrowienia z opętania przez duchy nieczyste. Dlatego postanawia, aby wrócił do domu jako świadek cudu Jezusa i opowiadał wszystko, co z nim uczynił. Jezus zaś „wsiadł do łodzi i odpłynął”.
W swej mowie ponadczasowej i uniwersalnym znaczeniu, dzisiejsza perykopa, w której Jezus wkomponował pytanie o imię, świadczy o jego realnej obecności w dzisiejszym świecie i demonicznym wpływie na człowieka, aż do opętania włącznie. Lecz nie znaczy to, że należy teraz patrzeć na świat i człowieka, przez pryzmat ewentualnego wpływu niszczycielskiego ze strony szatana.
Zwycięstwo bowiem Jezusa nad legionem złych duchów, chce nam powiedzieć, że w szatanie nigdy nie należy widzieć równoważnego konkurenta dla Boga. Szatan jako upadły anioł i przeciwnik zbawienia nie może jednak stanąć na równi z Bogiem.
Na świat należy patrzeć przez pryzmat Jego miłości, miłosierdzia i czuwającej nad każdym człowiekiem przyjaznej obecności.