Obraz autorstwa kjpargeter na Freepik
Na kartach ewangelii ciągle spotykamy się z niewiarą ludu, który nie uwierzył i nie przyjął Jezusa. Czyżby Jego współcześni mieli ciągle za mało cudów i znaków? Rzekli do Jezusa: „Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6,30-33).
„Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni” – twierdzą słuchacze Jezusa, powołując się na wydarzenia z epoki Wyjścia, z czasów wędrówki z niewoli egipskiej przez pustynię Synaj. „Przybyło całe zgromadzenie Izraelitów na pustynię Sin, położoną między Elim a Synajem, piętnastego dnia drugiego miesiąca od ich wyjścia z ziemi egipskiej. I zaczęło szemrać na pustyni całe zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Izraelici mówili im: Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę. Pan powiedział do Mojżesza: Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej… Słyszałem szemranie Izraelitów. Powiedz im tak: O zmierzchu będziecie jeść mięso, a rano nasycicie się chlebem. Poznacie wtedy, że Ja, Pan, jestem waszym Bogiem. Rzeczywiście, wieczorem przyleciały przepiórki i pokryły obóz, a nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego Izraelici pytali się wzajemnie: Co to jest? – gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy powiedział do nich Mojżesz: To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm… Zbierali to każdego rana, każdy według swych potrzeb. Lecz gdy słońce goręcej przygrzewało, topniało… Dom Izraela nadał temu pokarmowi nazwę manna. Była ona biała jak ziarno kolendra i miała smak placka z miodem” (Wj 16,1-31).
Z kontekstu wynika, że manna to jakiś rodzaj żywności, pokarmu, którym żywili się Izraelici w czasie wędrówki przez pustynię Synaj, w drodze z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej. Jest pokarmem, który był Bożym darem dla narodu wybranego, pokarmem, który pojawiał się nagle i niespodziewanie, dlatego uważano, że „spadał z nieba”. W Nowym Testamencie manna stała się znakiem i obrazem eucharystii; daru Bożego, samego Jezusa – „prawdziwego pokarmu, który z nieba zstąpił” (J 6,50).
Słowo „manna” pochodzi z języka hebrajskiego. Biblia podaje ludową etymologię tej nazwy od zwrotu man-hu – od retorycznego pytania, jakie stawiali sobie Izraelici: „co to jest?” (Wj 16,15). Hebrajskie brzmienie zostało oddane po grecku, a potem po łacinie jako „manna”.
Czym była manna? Często szuka się naturalnych przyczyn i zbiegów okoliczności, dzięki którym Izraelici znajdywali pokarm na pustyni. Uczeni doszukują się w botanice i biologii takich zjawisk, które mogłyby doprowadzić do powstania jadalnej substancji. Być może, że były to krzewy lub drzewa tamaryszku. Ich wydzielina twardnieje i powstają jasne, białawe krople przypominające kuleczki, podobne do nasion kolendry, do których Księga Wyjścia porównuje mannę. Kolendra siewna (Coriandrum sativum) jest to gatunek rośliny jednorocznej należący do rodziny selerowatych (Apiaceae). Pochodzi znad Morza Śródziemnego. Nasiona kolendry są jadalne i stanowią składnik wielu przypraw. Podobno do dziś Beduini na pustyni Synaj zbierają wydzielinę drzewa tamaryszku i używają ją jako namiastkę słodyczy, często zamiast miodu. Kuleczki w wysokiej temperaturze topią się, dlatego należy zbierać je przed wschodem słońca. Również inne rośliny, na przykład jesion mannowy odmiana Meczek (Fraxinus ornus Meczek), tzw. manna kaspijska (Alhagi Maurorum, Alhaghi mannifera) lub niektóre porosty wydzielają jadalne, słodkawe soki, które tężeją jak żywica.
Jednak takie zdanie naukowców – mam wrażenie – cytowane przez różne encyklopedie i opracowania, doszukuje się naturalnych przyczyn cudownych wydarzeń. Wydaje się, że pierwszym autorem, który opisał zjawisko jadalnej wydzieliny tamaryszku, jest Werner Keller w opracowaniu tłumaczonym na wiele języków świata pt. „A jednak Pismo Święte ma rację”. Oczywiście w takim wypadku cudem byłoby niezwykle obfite występowanie jadalnej wydzieliny jako manny oraz pojawienie się jej w pożądanym miejscu i w określonym czasie. Boża ingerencja posłużyłaby się naturalnymi zjawiskami. Czy jednak wszechmoc Boża musi wykorzystywać naturalne, biologiczne procesy, aby opiekować się swoim ludem? Czy mądrość i stwórcza moc Boża jest ograniczona przyrodniczymi prawidłami? Cuda zasadniczo zawieszają naturalne prawa.