Obraz autorstwa kuritafsheen77 na Freepik
Czytając księgę Wyjścia, ma się wrażenie że naród wybrany pełen entuzjazmu podejmuje trudy ucieczki z Egiptu. Lecz następne księgi Pięcioksięgu opisują mozolną wędrówkę przez nieznane tereny, dramatyczne przejście przez morze i poprzez skaliste pustynie i wąwozy (wadi) Półwyspu Synajskiego. Droga okazała się o wiele trudniejsza niż ktokolwiek wychodzący z niewoli przypuszczał. Nieoczekiwane przeszkody, brak wody i żywności, wydaje się, że nadrabiali wiarą i zaufaniem Bogu i Mojżeszowi. Momentami zdaje się, że wędrówka jest nie tylko uciążliwa, ale staje się beznadziejnym błądzeniem. A kiedy już są blisko, wydaje się o „rzut kamieniem” wtedy piętrzą się nowe problemy, nowe niespodziewane przeciwności a nawet wewnętrzne rozterki i wątpliwości.
Jakby tego wszystkiego było mało, Edomici nie pozwolili im przejść przez swoje tereny (Lb 20,18-21). Edomici, według Biblii potomkowie Ezawa, brata bliźniaczego patriarchy Jakuba, zamieszkiwali tereny na południowy wschód od Morza Martwego. Mieli oni uzasadnione obawy, zasoby wody i żywności w warunkach pustynnych lub półpustynnych wystarczają dla ograniczonej ilości ludzi i zwierząt. Izraelici z konieczności podjęli decyzję obejścia, okrążenia szerokim łukiem ziem Edomitów (Lb 21,4), nawet jeżeli to oznaczało najpierw oddalanie się od Ziemi Obiecanej. Szli wzdłuż doliny „Wadi Araba” łączącej Morze Martwe z zatoką Aqaba (odnoga Morza Czerwonego) na południe, aby potem skręcić na wschód i na północ.
„Lud szedł w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny». Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.” (Lb 21, 4-9).
Zagadnienie zagadkowe i ciągle pozostawiające wiele pytań: czym był ten wąż? Totemem? Magią? Przecież Bóg zabronił czczenia wszelkich wizerunków zwierząt (Wj 20,4-5). Czy był to kult węża? Taki kult byłby nie tylko czym grzesznym ale i sprzecznym z postawą jaką Biblia przyjęła w odniesieniu do węża. Jedno jest pewne: to nie wąż ratował. Ratunek przypisywano bezpośredniej ingerencji Boga. Nie były to uzdrowienia lecz ocalenia.
Natomiast sam wąż jest raczej negatywnym elementem w Biblii. Księga Rodzaju wymienia węża tylko w opowiadaniu o upadku pierwszych rodziców (Rdz 3) i jest jednoznacznie istotą wrogą względem Boga i człowieka. Księga Wyjścia mówi o wężu jako zwierzęciu w związku z posłannictwem Mojżesza, którego laska zamieniła się w węża, podobnie jak laski wróżbitów egipskich. Do wspomnianego wydarzenia o wężach jadowitych nawiązuje Księga Powtórzonego Prawa, kiedy wylicza dobrodziejstwa Boga Jahwe i dowody Jego opieki: „On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej” (Pwt 8,15).
Izrael ciągle był narażony na pokusę oddawania czci bóstwom pogańskim. Jednak tam na pustyni zdrowie ukąszonym nie przewracał wąż miedziany, lecz jedyny Bóg.
Przemyślał to jeden z mędrców izraelskich i komentując wydarzenie z pustyni pisze: „Albowiem i wtedy, gdy ich dosięgła straszna wściekłość gadów i ginęli od ukąszeń krętych wężów, gniew Twój nie trwał aż do końca. Dla pouczenia spadła na nich krótka trwoga, ale dla przypomnienia nakazu Twego prawa mieli znak zbawienia. A kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu wszystkich… Synów zaś Twoich nie zmogły nawet zęby jadowitych wężów, litość bowiem Twoja zabiegła im drogę i ich uzdrowiła. Dla przypomnienia bowiem mów Twoich byli kąsani, i zaraz mieli ratunek, by nie popadli w głębokie zapomnienie i nie stali się niegodni Twojej dobroci. Nie zioła ich uzdrowiły ani nie okłady, lecz słowo Twe, Panie, co wszystko uzdrawia. Bo Ty masz władzę nad życiem i śmiercią: Ty wprowadzasz w bramy Otchłani i Ty wyprowadzasz.” (Mdr 16, 5-7. 10-13). Izraelici odnajdowali ratunek dzięki samemu Bogu, a spojrzenie na węża było tylko „znakiem”.
Tak samo wąż miedziany był znakiem i zapowiedzią miłosierdzia Bożego i samego Chrystusa: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (J 3,14-16).