Dawno temu ks. Długosz udowodnił, że najwięcej na świecie jest lekarzy. Aby tego dokonać, obwiązał sobie twarz chustką udając ból zęba, po czym udał się na ratunek. W niedługim czasie zebrał tyle porad zdrowotnych, że wystarczyłoby ich na leczenie wszystkich obywateli miasta Krakowa, trapionych problemami stomatologicznymi. Myślę, że grupą co najmniej równie liczną, jeśli nie większą są jasnowidze. Może i my aspirujemy do grona znawców przyszłości? Ileż razy oświadczaliśmy ze stuprocentową pewnością: „To było do przewidzenia” albo słyszeliśmy tego rodzaju twierdzenia, wygłaszane przez innych? Skoro jednak wiedzieliśmy, że jakaś sytuacja skończy się źle, dlaczego jej w porę nie zapobiegliśmy? Naszym ewentualnym zdolnościom jasnowidzenia zadaje kłam zaskoczenie, któremu tak często ulegamy. To prawda, że wszystkiego nie da się przewidzieć, ale też nie ma takiej potrzeby. Roztropne panny z przypowieści opowiedzianej przez Pana Jezusa podjęły kroki zabezpieczające je tylko na wypadek spóźnienia się pana młodego, nie zaś na wypadek najazdu zbójców, zatrucia pokarmowego czy niechby i „zwyklej” burzy z piorunami. Płaszcza z kapturem nie wzięły słusznie zakładając, że nie będzie padać. Zaopatrzyły się natomiast w oliwę w naczyniach. Która to oliwa okazała się jak najbardziej potrzebna. Jak wpadły na pomysł z oliwą? Może bohater wieczoru znany był z tego, że obca mu była „grzeczność królów”, czyli punktualność? Albo mądre panny ruszały bez zapasu oliwy? Na pewno jednak rozsądne dziewoje ani przez chwilę nie uważały się za znawców przyszłości. Dlatego przewidują trafnie, co może się wydarzyć. Przyznajmy bowiem, że większość bolesnych zaskoczeń dałoby się uniknąć, gdyby nie mechanizm życzeniowego myślenia, że „to się na pewno nie stanie”. Kiedy człowiek uwierzy, że potrafi przewidywać przyszłość, wtedy przestaje dostrzegać najbardziej oczywiste sygnały nadchodzącego zagrożenia; wtedy zachowuje się po prostu nierozsądnie. Przyznajmy z pokorą: życie nie toczy się pod dyktando naszych zachcianek. Dlatego na świat trzeba patrzeć z pokorą, godząc się z tym, że jak najbardziej może wydarzyć się coś, co nam popsuje nasze plany. Nie musi się wydarzyć, ale może. Dlatego dzban z oliwą trzeba zawsze mieć ze sobą.