EWANGELIA (Mk 13, 33-37) – Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!».
I  Niedziela Adwentu

Czy można przegapić potop? A jednak Pan Jezus zdaje się sugerować aż tak wysoki poziom braku spostrzegawczości rodaków Noego. W dodatku Pan Jezus zakłada, że podobny stan otumanienia stanie na przeszkodzie dostrzeżeniu Jego przyjścia. To bardzo realna przestroga przed lekceważeniem pozornie niegroźnych przejawów duchowego otępienia. Człowiek może niestety zobojętnieć do tego stopnia, że nie zaniepokoi go nawet najbardziej oczywiste i monstrualne zło. Wtedy nawet deszcz, padający nieprzerwanie przez ponad miesiąc nie stanie się przedmiotem niepokoju. 

Adwent to dobry czas, by zapytać, co w ogóle lekceważę w moim życiu? Na co przestałem już zwracać uwagę? Do czego już się zdążyłem przyzwyczaić? Obojętność, przyzwyczajenie – to inne nazwy równi pochyłej. Człowiek może – po odpowiednio długim czasie – zobojętnieć na wszystko. Czuwać – to z kolei skrótowa nazwa postawy „zero tolerancji dla wszystkiego, co nie jest dobrem”. To jedyna sensowna postawa, ponieważ nie istnieje „małe zło”. Nie ma „drobnych grzeszków”. Nikt nie chce znosić małego bólu. Strzepujemy pyłek z garnituru i zmieniamy tylko trochę poplamiony obrus na taki, który jest cały czysty. To samo zdecydowanie powinno nam towarzyszyć w Życiu duchowym. O ile bowiem plamę widać, a ból – czujemy, o tyle duchowe zobojętnienie bardzo długo nie boli. To dlatego człowiek jest zaskakiwany złem, którego się dopuścił. On sam i jego znajomi nigdy by nie przypuścili, że mógłby się okazać zdolny do takiej niegodziwości. Znakomicie proces obojętnienia na zło opisał nieodżałowanej pamięci ksiądz Mieczysław Maliński w opowiadaniu zatytułowanym „Dwie narady”. W niebie Pan Bóg i aniołowie radzą nad zbawieniem człowieka. Także w piekle odbywa się narada, a jej tematem jest naturalnie potępienie jak największej ilości ludzi. Największy zachwyt Lucyfera budzi rada starego diabła: „(…) Należy wprowadzić u młodzieży modę na niechluja i brudasa. Niech się nie myją, niech śmierdzą, niech nie piorą swojej odzieży. Niech w stylu bycia i mówienia będą modne przekleństwa, przezwiska, wulgarność, chamstwo. Należy rozpętać modę na pornografię, żeby zohydzić, zniszczyć prawdziwą miłość”. Jest dokładnie tak: człowiek obojętnieje najpierw na sprawy najprostsze i najoczywistsze. Za jakiś czas jest już mu dokładnie wszystko jedno. 

Jest coś jeszcze: ludźmi niewrażliwymi na zło, brzydotę, wulgarność łatwo się rządzi. Trzeba tylko zaspokoić podstawowe potrzeby i dostarczyć niewyszukanej rozrywki. A kiedy nie zanosi się na kolejny potop, to nikt nawet się nie zorientuje, że jest w biały dzień okradany i pozbawiany należnych sobie praw. 

Człowiek czuwający, zmagający się z każdą słabością, nieporządkiem, wadą, dostrzeże w porę niebezpieczeństwo, za łaską Bożą zdąży wybudować sobie arkę.