Obraz autorstwa benzoix na Freepik
W zdolności człowieka do podejmowania decyzji tkwi także możliwość winy grzechu. Dlatego do prośby o przebaczenie winy zostaje dołączone prośba: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Często jest ona mylnie rozumiana, jakby to sam Bóg wiódł nas na pokuszenie (por. Jk 1,13). Prośba ta wyraża rzecz następującą: prowadź nas tak, byśmy nie ulegli pokusie. Także Jezus był kuszony (Mt 4,1-11) i doświadczamy w cierpieniu. Pokonał kusiciela i nie oddalił cierpienia. W taki sposób stał się arcykapłanem, umiejącym cierpieć z nami i „doświadczonym we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15).
Podobnie, jak w życiu prawie każdego świętego, także w życiu Franciszka pokusy odgrywają dużą rolę. Być może gdzieniegdzie przybrały postać legendy, jednak w swej istocie zawierają oczywistą prawdę. Im bardziej ktoś się stara o poznanie i Łaskę Boga, tym bardziej odczuwa w sobie i wokół siebie moce ciemności. Jak różnorodne są te pokusy, Biedaczyna daje do zrozumienia w zwięzłym dodatku do szóstej prośby zawartej w modlitwie „Ojcze nasz”: „I nie wódź nas na pokuszenie: ukryte czy jawne, nagłe czy uporczywe”.
Prośba została poszerzona o dwie pary słów: „ukryte czy jawne, nagłe czy uporczywe”. Franciszek pragnie powiedzieć przy pomocy tych dwóch par przeciwstawnych wyrazów, że pokusy są nieprzejrzyste i niepohamowane. W każdym razie błaga, by Bóg nas strzegł przed wszelkim rodzajem pokusy, lekkiej czy ciężkiej, wyraźnej czy skrytej. Niech on da nam oparcie we wszelkim niebezpieczeństwie.
W kontekście współczesnej fali okultyzmu i nasilających się różnych odmian kultów satanistycznych, warto tu zwrócić uwagę na fakt, iż Biedaczyna mówi o pokusie „okultycznej” i „jawnej”
Prośba „i nie wódź nas na pokuszenie”, podobnie jak wołanie o darowanie win, obrazuje stan pielgrzymowania na ziemi i kondycję naszej natury. Grzechy nowiem są ujemnym wynikiem prośby, jakiej człowieka został poddany, zwycięstwem pokusy, w którą sam wszedł i z która zaczął paktować. A to niebezpieczne. Pokusa jest jak żmija w bajce Ezopa czy Mickiewicza: chłop znajduje zmarzniętą żmiję, chowa ją w zanadrze, aby się ogrzała; ona zaś, przywrócona przez ciepło do życia, kąsa swego dobroczyńcę, który na skutek tego ukąszenia umiera. Stad powiedzenie o „żmii wyhodowanej na własnej piersi”.
Sama pokusa nie jest jeszcze grzechem, jest nim dopiero wtedy, gdy dojdzie zgoda człowieka. Pokusa jest właściwie wystawianiem na próbę, poddawaniem doświadczeniu, sprawdzaniem czyjejś wiarygodności, próbowaniem kogoś. Trzeba rozróżniać między ‘być kuszonym’ a ‘ulec pokusie”, miedzy „przyzwolić na pokusę” a „przyzwolić na Ducha Świętego”. Ale nikt nie powinien ty być pewny siebie i zadufany w swoja siłę. Zwycięstwo rodzi się przy pomocy Bożej.
„Nie wódź nas na pokuszenie to po prostu tyle, co spraw, abyśmy nie wchodzili w pokusę”, tzn. aby nie było w niej naszej woli, abyśmy się na nią nie zgadzali, abyśmy jej nie ulegli”. Jest wiec wołaniem słabego człowieka o pomoc, jest pokornym przyznaniem się do swojej słabości i wyznaniem wiary, że tylko Bóg może nam przyjść z pomocą. Bóg dopuszcza do tego, by człowiek stanął oko w oko ze swoja bezsilnością i by zrozumiał, że nic tu nie może bez Niego. Bo człowiek, który wszedł w pokusę, jest samotny, on padnie, a on jej ulegnie, jeśli Boga nie poprosi o ratunek. Łatwo jest wejść w miraże pokusy, a wyjść z nich trudno. Ale możliwe – przy pomocy ręki Bożej. Można być poddanym próbie, która przyczynia się do wzrostu życia wewnętrznego „bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa niebieskiego” (Dz 14,22), a „ucisk wyrabia wytrwałość, wytrwałość wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś nadzieję” (Rz 5,3-5). Zboże dojrzewa motane wichrem i palone w słońcu. Doświadczenia, które zsyła Bóg mają na celu wewnętrzne umocnienie człowieka, jego zahartowanie. Bóg doświadcza wybranych. Czas zamętu jest dla uczniów Chrystusa czasem próby. Przecież gdy bóg prowadzi nas przez doświadczenia krzyża, to otrzymujemy do Niego znak, że przygotowuje nam zbawienie. Święty Paweł zapewnia, ze ‘wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać (wytrzymać)” (1 Kor 10.13).
Przed człowiekiem jest więc próba i nadzieja na zwycięstwo lub groźba klęski, możliwość okrycia się sławą lub hańbą. Trzeba nieraz silnego charakteru ,by nie ułatwiać sobie życia jakąś forma podejrzanej kolaboracji. A żyjąc na świecie, wystawiani jesteśmy na pokusę, by realizować sprawy Boże metodami tego świata. Kiedy zniechęceni jesteśmy trudnościami ekonomicznymi, zubożeniem wielu ludzi i zanikiem wartości moralnych w pokoleniu wychowanym bez Boga, możemy łatwo popaść w pokusę rezygnacji z walki o naszą godność. Grzech jest, niestety, zmarnowaną okazja do wykazania wierności Bogu i dania innym ludziom dobrego przykładu, jak w chwili próby się zachować. ‘My, którzy jesteśmy mocni w wierze, powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi ,a nie szukać tylko tego, co dla nas jest dogodne” (Rz 15,1).
Bronią w czasie pokusy jest modlitwa i czujność. „Strzeżonego Pan Bóg strzeże” – mówi przysłowie. „Dzięki swej modlitwie Jezus jest zwycięzcą kusiciela, od pierwszego kuszenia aż do ostatniej walki w chwili agonii. W tej prośbie do naszego Ojca Chrystus jednoczy nas ze swoją walką i swoją agonią” (KKK, n. 2849). Do takiego zwycięstwa potrzeba czujności serca: „Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie” (Mk 15,33). Ta prośba jest wołaniem o czujność w każdej sytuacji ,w każdej chwili, zawsze, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie” (Mk 15,33). Ta prośba jest wołaniem o czujność w każdej sytuacji ,w każdej chwili, zawsze, do końca. „Przyjdę jak złodziej. Błogosławiony, który czuwa!” (Ap 16,15).
Apostoła Jakub przedstawia w swoim liście proces narastania pokusy i stwierdza kategorycznie, że to nie Bóg jest jej przyczyną, ale własna pożądliwość. W nas tkwią bowiem zalążki niszczycielskiego grzechu: pożądliwość ciała i pycha żywota. „Błogosławiony maż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma winiec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują. Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własną pożądliwość wystawia na pokusę i nęci każdego” (Jk 1,12-14). Ale źródłem pokus mogą być też źli ludzie, którzy działają na szkodę bliźniego (por. Mt 16,1; 19,3; 22,18.35), albo nawet dobrzy, lecz nie rozumiejący planów Bożych oraz tego, co jest dobre. Kusicielem jest przede wszystkim przeciwnik Boga – szatan. To szatan usiłuje zbudować królestwo nienawiści. Pewne pokusy mogą pochodzić wprost od niego (por. Rdz 3,1-5; 1 P 5,8; Ap 12,1-9). Dlatego stał się on w Piśmie Świętym kusicielem w sensie ścisłym (1 P 5,8-9). Takie pokusy przeszedł nawet Jezus. Szatan kusił Go przed rozpoczęciem publicznej działalności (Mt 4,1-11; Mk 1,12-13; Łk 4,1-13). Czasem działanie szatana ujawniało się w sugestiach ludzi, z którymi Chrystus się spotykał, np. w upomnieniu Piotra (Mt 16,23).
Autorzy biblijni przypisują często Bogu poddawanie człowieka próbie. Bóg „kusi” w tym wypadku człowieka w znaczeniu przenośnym, tzn. wystawia go na próbę ,aby dowieść czy wypróbować jego wierność, oczyścić go z wad i z grzechów. Dopuszcza, aby ludzi dotknęło cierpienie po to, by ich umocnić w dobrem, oczyścić z wad. Ta próba może się oczywiście zamienić w pokusę, gdy człowiek taki wybierze grzech. W Starym Testamencie występuje kilka „klasycznych” prób. Bóg dopuścił, aby piersi ludzie przeszli próbę; by jako istoty rozumne i dysponujące wolną wolą, a przy tym stworzone na Jego Obraz i podobieństwo, dowiedli swej wierności Stworzycielowi. Sytuację tę wykorzystał szatan i doprowadził ich do upadku (Rdz 3,1-19). Na podobną próbę został wystawiony Abraham (Rdz 22,1-19), ale wyszedł z niej zwycięsko.
Bóg dopuścił, aby naród izraelski przeżył różne próby. Chciał „się przekonać”, czy okaże Mu wierność; ‘Mojżesz rzekł do ludzi: «Nie bójcie się! Bóg przybył po to, aby was doświadczyć i pobudzić do bojaźni przed sobą, żebyście nie grzeszyli»” (Wj 20,20). „pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg Twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie” (Pwt 8,2). Według Pisma Świętego szatan otrzymał od Boga pozwolenie wypróbowania Hioba (Hi 1-2). Bóg doświadczył pewnych ludzi. Chciał wypróbować ich wierność, np. Tobiasza (Tb 12,13).
Podobna sytuacja występuje także w Nowym Testamencie. Szatan otrzymał od Boga pozwolenie wypróbowania wiary Piotra. ‘Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,31-32). Dramat w Getsemani był również doświadczeniem zorganizowanym przez szatana a Bóg na nie przyzwolił. Chodzi zarówno o Jezusa, jak i o Jego uczniów (Łk 22,40.46). W Ogrodzie Oliwnym Chrystus jako człowiek przeżył straszliwą próbę w obliczu nadchodzącej śmierci. Wzdrygał się przed nią, tak jak broni się przed śmiercią zwłaszcza młody człowiek.
Ponadto trzeba pamiętać, że w piątej prośbie modliliśmy Siudo Boga, aby przebaczył nam winy grzechy, a więc chodzi o zło, które w nas zamieszkało i na skutek którego żyjemy w przyjaźni z szatanem. W siódmej zaś prośbie błagamy Boga, by nas wyratował od złego ,tj. od szatana. Natomiast prośba szósta znajduje się miedzy tymi dwoma błaganiami, które odnoszą się od grzechów i zła. W takim razie wszystkie trzy prośby są ściśle ze sobą związane, a więc dotyczą tego samego tematu: uwolnienia od zła już popełnionego, aktualnego przeszkodzenia w popełnieniu zła, które przez pokusę do nas się zbliża, i wybawienia od niego na przyszłość. A w takim razie w szóstej prośbie chodzi przede wszystkim o rzeczywistą pokusę, której przyczyną może być nasza pożądliwość lub też namowa bliźnich czy też bezpośredni wpływ szatana.
Prosimy więc, byśmy nie upadli. Chodzi o to, aby Bóg nie pozostawiał swoich dzieci samych sobie w doświadczeniach, jakie zechce na nie zesłać i żeby ich nie oddawał w moc doświadczeń szatana (por. Mt 24; Ap 3,10). Prosimy też Boga o to, byśmy w chwili pokusy nie wyrazili na niezgody i nie popadli w grzech. Nie prosimy zatem Boga, aby przeszkodził, byśmy nie wpadli w pokusę, ale abyśmy jej nie ulegli. Nie oznacza to jednak: „Spraw, Panie, żebym nie był wystawiony na żadne pokusy”. Oznaczałoby to bowiem, że człowiek zostaje pozbawiony wolności. Człowiek zaś jest obdarzony wolnością i może jej nadużyć. Może wybrać pozorne dobro, a nawet zło, które przedstawia się mu jako dobro. Tym samym Mozę zejść z drogi życia. Zakazany owoc bywa zazwyczaj pociągający. Jeżeli o tym wszystkim pamiętamy, a także bierzemy pod uwagę własną słabość, to wtedy wołamy do Boga, aby nas wyprowadził z niebezpiecznej sfery. Bóg dopuszcza pokusy szatańskie. My natomiast jesteśmy słabi i nie ufamy własnym siłom. Równocześnie musimy być świadomi, że Bóg nam może pomóc. Dlatego zwracamy się do Niego ,by je powstrzymał, by nie pozwolił nam upaść czasie doświadczenia. Świadomi niebezpieczeństw, nijakie jesteśmy stale wystawieni tu, na ziemi, pokornie prosimy Boga o to, by sam nas prowadził poprzez doświadczenia i pokusy.
Oscylujemy nieustannie między dwoma królestwami: niebieskim i ziemskim. Doznajemy jak one smakują. Doświadczamy ich codziennie coraz bardziej. Dzieje się tak dlatego, gdyż Bóg chciał, byśmy wybierali nasze wieczne przeznaczenie w pełni świadomie. W możliwości zmagania leży nasza wolność. Wolność zaś jest miarą miłości .Boga pozwala na to, że człowiek wchodzi w sytuację pokusy, ze szatan, inni ludzie, jego własne namiętności, pragnienia i lęki stają się dla niego próbą ,stwarzając sytuację wyboru. W tej to sytuacji pokusy – doświadczenia wybór tego, co złe, czy z dwóch dróg – gorszej, ma jakąś siłę przyciągania, atrakcji, a to, co dobre, wydaje się nazbyt trudne czy szare. Stąd pokusa jest także próbą ludzkiej miłości i wierności.
Jezus przeszedł przez pokusę strachu w Ogrodzie Oliwnym. On sięgał i lękał. Od tego dnia nie musimy się wstydzić naszych lęków i naszych przerażeń. Każdy z nas może ulec pokusie i upaść, kiedy przyjdzie na nas pokusa zbyt wielka (jak na Piotra), zagrożenie nie do wytrzymania psychicznie w danym momencie. Bóg nie stawia nas jednak przed pokusą ponad siły, daje natomiast zawsze pomoc na miarę pokusy, na miarę stacji, w której nas stawia. Wiemy też, że nie unikniemy w ogóle wyboru, sytuacji trudnych, pokus i prób. Nie wymaga od nas Bóg, byśmy sami siebie zbawiali własną mocą, byśmy dopracowali się zwycięstwa nad złem i nad złym. Ojciec wie bowiem, że byłoby to zadanie ponad nasze siły. Żąda od nas jednak przyjęcia jego wyciągniętej ku nam pomocnej dłoni, przyjęcia daru wyzwolenia i życia, z którym do nas przychodzi. Bóg może nam dać zbawienie tylko wtedy, gdy my się otwieramy na nie, a otwieramy się ,gdy prosimy. W prośbie zawiera się bowiem pragnienie daru i zwrot zarazem ku temu, kto daje.
Wiele tekstów biblijnych podkreśla, że szatan, świat i własna pożądliwość nie przestają walczyć przeciwko naszej duszy (por. 1 P 2,11; Hbr 12,1)i tym samym poucza, że nasze uświęcenie nie jest tylko dziełem oczyszczenia, ale i stałego oporu, tj. walki, tak że chrześcijanin znajduje się właściwie w ustawicznym boju. Nowy Testament wyraża ten stan za pomocą przenośni z zakresów zapaśnictwa i żołnierki. W pierwszym wypadku chodzi o zadawanie ciosów na pięści (por. 1 Kor 9,26), o toczenie walki przeciw ciału i krwi (por. Ef 6,12). Słowa te oznaczają nie tylko ascezę i rygorystyczną wstrzemięźliwość, ale także cierpliwość i nieustanną odwagę najniebezpieczniejszych okolicznościach (2 Kor 4,8-9).
W drugim wypadku chodzi o walkę z samym szatanem, którą Chrystus określa jako bój miedzy dwoma uzbrojonymi mocarzowi (Łk 11,21-23)i domaga się od swoich uczniów, którzy w tym boju nie mogą zachować się obojętnie (Mt 10,34) – by naprzód zastanawiali się nad niebezpieczeństwem zaskoczenia i zbierali siły do zwycięskiego stawienia czoła takiemu wrogowi (Łk 14,31). Chrześcijanin już przez przyjęcie sakramentu chrztu jest zobowiązany do walki (por. 2 Tm 2,4) i to do prowadzenia dobrej walki (por. 1 Tm 1,18; Hbr 11,34). Święty Paweł wzywa każdego wyznawcę Chrystusa, by wziął udział ‘w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa” (2 Tm 2,3-4), całkowicie oddany swemu Wodzowi (por. 1 Kor 9,7) i po męsku znoszący wszystkie trudy swego powołania – „zewnątrz walki, wewnątrz obawy” (2 Kor 7,5). Cały chrześcijanin został zaangażowany w walkę, którą ustawicznie prowadzi Jezus Chrystus i szatan, aby zdobyć świat dla siebie (por. Ef 6,11-18). Dzięki wierze uczestniczy on we wszechmocy swego zbawiciela i osiąga zwycięstwo (por. 1 J 5,4), ale walka trwa nieustannie, a pole walki jest pokryte zasadzkami, przeciwnościami i sidłami, które język biblijny nazywa zgorszeniem, a które pozakładał „przeciwnik” w celu uwiedzenia wybranych. Złe przykłady i kuszące pożądliwości ,to przyczyny zguby tych, który pozwolą im się usidlić.
Źródłem zwycięstwa w tej nieubłaganej walce na śmierć i życie jest dal każdego chrześcijanina krzyż, w znoszeniu którego sam Jego Mistrz stał się niedościgły wzorem, który „zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę” (Hbr 12,2) i „który ze strony grzeszników taką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, załamani na duchu” (Hbr 12,3). Autentyczny uczeń Jezusa musi pójść w Jego ślady: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14,27). Krzyż więc jest nieodłącznym jego towarzyszem. Polega on przede wszystkim na duchu abnegacji, na zaparciu siebie samego, które zobowiązuje go do pójścia za swoim Mistrzem aż na Kalwarie, to całkowite złożenie ofiary ze swego życia. Jeżeli apostołowie ustawili krzyż w centrum swojego nauczania ,to dlatego, że przede wszystkim określili go jako źródła naszego zbawienia, ale równocześnie dlatego, by w nim naśladowali swego Mistrza Jego uczniowie (por. 1 Kor 12,3). „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy” (Ga 5,24; 6,14).
Chrześcijanin znajduje się w środowisku tego świata, ale równocześnie należy do Boga; ma on świadomość swoich słabości, ale jest także uczestnikiem tej energii, która tryska z nadziei na przyszłe Zycie. Nie jest on wiec tylko grzesznikiem, który prosi o przebaczenie swoich win, ale i zwycięskim wojownikiem, a optymizm jego wypływa ze skuteczności łaski, która w nim mieszka. Sekret zwycięstwa mieści się w wierze w nieskończoną miłość Ojca (por. Rz 8,37) i w panowanie Jego Syna w chwale (por. Ap 17,14).