Każde obchody świąt Bożego Narodzenia odsyłają do celebracji pierwszej inscenizacji żłóbka w miejscowości Greccio we Włoszech, przygotowanej przez św. Franciszka z Asyżu. W 1223 r. św. Franciszek trzy lata po powrocie z Ziemi Świętej po raz pierwszy pokazał ludziom w bożonarodzeniowej inscenizacji, że Bóg stał się człowiekiem i jest obecny wśród nas. Już nie tylko w symbolicznym żłóbku, ale w Eucharystii.
Św. Franciszek umiłował Boże Narodzenie nad inne święta (2Cel 199) o powód tej miłości wyjaśnia w lReg 23,3: „I dzięki Ci składamy, że On, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, narodził się z chwalebnej zawsze Dziewicy błogosławionej, świętej Maryi”. W 2LW 4-5 pisze jeszcze: „To Słowo [o..] zwiastował najwyższy Ojciec… [Słowo] mające zstąpić do łona świętej i chwalebnej Dziewicy Maryi, z której to łona przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa i naszej ułomności. Które będąc bogate ponad wszystko, zechciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją”. W Np 1,16-21 natomiast potwierdza realność zarówno fizycznego, jak i eucharystycznego „ciała” Jezusa, który codziennie ofiaruje się na ołtarzu jakby w nowym narodzeniu. Jest to Franciszkowy sposób przeciwstawiania się katarom i innym heretykom, którzy przeczyli realności ciała Chrystusa, syna Maryi, narodzonego z łona Dziewicy, i Jego rzeczywistej obecności w Eucharystii.
Asyski Święty odegrał niezwykłą rolę w rozwoju kultu świąt Bożego Narodzenia oraz szopek bożonarodzeniowych. O ile jest prawdą, że duszę Franciszka nieustannie zajmowała tajemnica wcielenia (1 Cel 84), w różnorodności swych aspektów i bogactwie doświadczenia, z jakimi była ona przeżywana przez Jezusa – szczególnie podczas okrutnej męki, to tym, co w tej tajemnicy nade wszystko urzekało Świętego, była prostota narodzin Zbawiciela (1 Cel 84). Dlatego bardziej niż inne święta „z niewysłowionym zapałem obchodził Narodzenie Dziecięcia Jezus” (2Cel 199). „Franciszek odznaczał się [o..] większym nabożeństwem wobec tajemnic narodzenia Pana aniżeli wobec innych uroczystości Pańskich. Robił tak dlatego, że jego zdaniem, chociaż Pan dokonał naszego zbawienia również innymi dziełami, to jednak dlatego, że się narodził, trzeba było, by nas zbawił. Właśnie z tego powodu chciał, żeby w tym dniu każdy chrześcijanin radował się w Panu i z miłości do Tego, który dał nam siebie samego, każdy człowiek powinien okazywać radosną szczodrobliwość nie tylko wobec ubogich ludzi, ale także wobec zwierząt i ptaków” (ZbA 14). Według łagodnych pouczeń Franciszka nakaz postu nie obowiązuje w Boże Narodzenie, nawet gdyby przypadało ono w piątek. „Chcę, żeby w tak wielkim dniu nawet ściany jadły mięso, a skoro nie potrafią, to przynajmniej z wierzchu trzeba je nim natrzeć” (2Cel 199). Tym bardziej powinni być nakarmieni i biedni, i żebracy, woły i osły, i ptaki (2Cel 200; ZbA 14; ZwD 114).
Biograf świętego Franciszka odnotowuje jego podróż do Ziemi Świętej w 1220 roku. Pierwszy franciszkanin postawił jednak nogę w Ojczyźnie Chrystusa nieco wcześniej od Serafickiego Ojca, bo w 1215 roku, a był nim brat Idzi (Egidiusz) z Asyżu. Nieco później Asyski święty podjął kolejną, tym razem udaną próbę.
Bez wątpienia trudno znaleźć niepodważalną dokumentację dotyczącą tej wyprawy (1). Mimo zagrożenia życia św. Franciszek i brat Iluminat poprosili legata papieskiego o pozwolenie, by móc udać się do obozu wroga. Wiadomo, że Asyski Święty wyruszył z portu w Ankonie. Po przybyciu na Wschód Biedaczynie z Asyżu udało się spokojnie przejść przez front wojsk krzyżowców oblegających Damiettę i dotrzeć przed sułtana Egiptu, pozyskując sobie jego życzliwość. Chodziło o Maleka al-Kamala, który był wnukiem słynnego Saladyna. Specjalny przywilej sułtana pozwalał, aby Franciszek, jak i jego uczniowie mogli nie tylko bez ograniczeń odwiedzać ojczyznę Chrystusa, ale nawet tam zamieszkać. Utrzymuje się, że św. Franciszek dotarł do Palestyny drogą morską. Jego okręt zawinął do portu w Akri (dzisiejsze Akko). Był to jeden z ostatnich przyczółków krzyżowców w Palestynie. Stamtąd udał się w głąb kraju, aż do świętego miasta – Jerozolimy. I choć niedługo potem władza nad Ziemią Świętą przeszła całkowicie w ręce muzułmanów, bracia mniejsi mogli tam pozostać. dzięki specjalnemu „glejtowi” od sułtana Egiptu, na pielgrzymkę do Grobu Chrystusa w Jerozolimie (2). Sam św. Franciszek, „po nawiedzeniu Grobu Chrystusa, a z pewnością i Betlejem, wrócił od razu do ziemi chrześcijańskiej” (3). Chociaż historycy, z powodu braku źródeł z epoki potwierdzających nawiedzenie przez Poverella miejsc świętych, niejednokrotnie okazywali swój sceptycyzm, nie brak jednak pośrednich przesłanek potwierdzających ten fakt. Znamienne, że w okresie etosu „walki z niewiernymi” Biedaczyna asyski nie chciał zagrzewać do boju (4), lecz zapragnął pokojowej obecności braci na miejscach gdzie narodził się, żył i nas zbawił Jezus Chrystus.
Franciszek przebywał na Bliskim Wschodzie w latach 1219-1220 i miał wtedy okazję odwiedzić Miejsca Święte, w tym Betlejem. Podróż ta wywarła niewątpliwie ogromny wpływ na artystyczną duszę Biedaczyny z Asyżu i natchnęła jego rozmiłowane w Jezusie serce. U podstaw plastycznej inscenizacji Bożego Narodzenia leżała bowiem owa niezwykła miłość Franciszka do Dziecięcia z Betlejem. «Często, gdy chciał nazwać Chrystusa „Jezusem”, z powodu bardzo wielkiej miłości zwał Go „dziecięciem z Betlejem” i jak becząca owca wymawiał słowo „Betlejem”, napełniając całe swe usta głosem, a jeszcze bardziej słodkim uczuciem. Również, gdy wzywał „dziecięcia z Betlejem” lub „Jezusa”, zdawał się oblizywać wargi językiem, na podniebieniu smakując i połykając słodycz tego słowa» (1 Cel 30,84-86).
Pierwszą informację o szopce stworzonej przez świętego przywołuje jego pierwszy biograf – Tomasz z Celano. Powstała na kilka lat po śmierci św. Franciszka biografia uznawana jest w Kościele za autentyczne świadectwo (5). Ten sam autor podkreśla wielkie umiłowanie świąt Bożego Narodzenia w charyzmacie świętego Franciszka. W 1223 roku za zgodą papieża Honoriusza III zorganizował i przedstawił scenę Bożego Narodzenia w wigilijną noc w Greccio – malowniczej wioseczce położonej w połowie drogi między Rzymem a Asyżem. Źródła franciszkańskie opisują to wydarzenie. Święty Franciszek piętnaście dni przed Uroczystością Narodzenia Pańskiego wezwał do siebie pewnego mieszkańca Greccio, Jana Velito. Poprosił go o pomoc w realizacji pewnego przedsięwzięcia. „Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony był na sianie w towarzystwie wołu i osła”. Velito natychmiast przystąpił do realizacji planu świętego Biedaczyny. Do Greccio z różnych stron przybyło wielu braci zakonnych oraz okoliczni mieszkańcy, pragnący uczestniczyć w zapowiadanym wydarzeniu. Wierni prawdopodobnie przynieśli kwiaty, jako dary dla Dzieciątka Jezus oraz pochodnie, aby rozświetlić tę niezwykłą noc. Skutkowało to szczególną więzią, jaka połączyła świętego z tym miasteczkiem. Greccio stało się schronieniem dla duszy, ukrywającej się na skale, aby dać się ogarnąć w milczeniu (6). Umiłowanie do tego miasta i przedstawionej sceny św. Franciszek podkreślał wielokrotnie mówiąc z radością o mężczyznach i kobietach z tego miasta: „w żadnym dużym mieście nie nawróciło się do pokuty tylu ludzi, co w Greccio, chociaż jest ono małym miasteczkiem”.
Na temat tych jasełek, które wystawił w wigilijną noc istnieją różne przekazy. Franciszek po przybyciu na miejsce znalazł przygotowany żłóbek z sianem, woła i osła. Według Matthew Powella żłobek mógł być zainscenizowany z żywą krową i osłem oraz drewnianym lub gipsowym wyobrażeniem Dzieciątka Jezus, choć Powell nie wyklucza, że w scenie wystąpić mogło żywe dziecko. Przekazy są niejednoznaczne. Inscenizacja ta miała miejsce w płytkiej grocie, pośród lasu. Nisza w skale mieściła żółtek i zwierzęta oraz najwyżej kilkanaście osób. Ludzie, którzy byli świadkami odtworzonej sceny Bożego Narodzenia okazywali nigdy wcześniej nieznaną radość. Po tym przedstawieniu kapłan uroczyście odprawił na żłobie Eucharystię, a Franciszek służył jako diakon. Miało to ukazać ścisły związek pomiędzy Wcieleniem Syna Bożego, a sprawowaną Najświętszą Ofiarą. Msza, która odbyła się o północy tradycyjnie uchodzi za pierwszą Mszę Pasterską, jednak faktem jest, że pierwszą Pasterkę odprawiono już w VI wieku i od tamtej pory stanowi ona ważny element Świąt. Do dnia dzisiejszego istnieje przekonanie, że zwyczaj wystawiania szopek bożonarodzeniowych w kościołach, klasztorach i domach prywatnych w znanej dziś w formie jest inspirowany obchodami Bożego Narodzenia w Greccio. Z wydarzeniem tym jest również związana jest hipoteza, że od nazwy miejscowości Greccio pochodzi późniejsze francuskie słowo creche, określające szopkę (7).(8) Wizja Jana Velito, któremu ukazało się Dzieciątko Jezus jakby obudzone ze snu i ożywione przez Franciszka, staje się w tym kontekście bardziej zrozumiała i nabiera bliższego prawdzie, wskazanego przez samego Franciszka znaczenia: „On to uniża się co dzień jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień stępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana. I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się widzieć i wierzyć mocno, że jest to Jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew” (Np 1,16-21).
Opowieść powyższa powtórzona jest przez Tomasza z Celano w Życiorysie Drugim. Na nim też opierają swoje historie związane ze świętym Franciszkiem inni biografowie: Julian ze Spiry i Henryk z Avranches. Czegoś nowego można się natomiast dowiedzieć z powstałej po 1260 roku biografii Biedaczyny z Asyżu autorstwa świętego Bonawentury. W Życiorysie Większym podaje, że Franciszek aby uniknąć oskarżenia o wprowadzanie nowości prosił papieża o zgodę na inscenizowanie szopki. To jest szczególnie istotne w odwołaniu do listu papieża Innocentego III z 1207 roku do arcybiskupa gnieźnieńskiego, w którym ów papież przestrzega księży przed nadużyciami w sprawowaniu liturgicznych przedstawień bożonarodzeniowych. Biorąc pod uwagę obowiązujący wówczas zakaz sprawowania Mszy świętych z dala od siedzib ludzkich. Papieskie zezwolenie stanowiło prawny argument na wypadek sprzeciwów ze strony miejscowego kleru. Grota w Greccio była niepoświęcona i znajdowała się poza terenem zamieszkałym. Sposób w jaki Celano oraz Bonawentura opisują przygotowania do Bożego Narodzenia w Greccio wskazują na brak figury Matki Bożej, świętego Józefa i Dzieciątka Jezus w czasie celebracji. Źródła franciszkańskie podkreślają wizję Dzieciątka ożywionego przez Franciszka. Wskazuje to również forma kazania, które wygłosił w trakcie uroczystości święty Franciszek, a opis ten wyklucza, by w taki sposób mógł zwracać się do figury. Tajemnica Narodzenia Chrystusa w Greccio została przedstawiona w formie przedstawienia upamiętniającego narodziny z Betlejem. W tym kontekście ową nowością i oryginalnością franciszkowego przedstawienia było wymyślenie „szopki” eucharystycznej. Idea eucharystycznego żłóbka będąca wspólną myślą ówczesnych mówców i pisarzy została podjęta przez miniaturzystów oraz artystów rzeźbiarzy i malarzy. Oryginalność świętego Franciszka wynikała z umiejętności przełożenia tajemnicy historycznych narodzin Jezusa na sakramentalną tajemnicę Eucharystii, w jak najprostszej formie, której realizm jest zrozumiały dla wszystkich.
Tomasz z Celano opisując noc Bożego Narodzenia 1223 roku pisze, że podczas reprezentowania prostej i wzruszającej sceny narodzin Jezusa, jeden z obecnych miał dar cudownego widzenia nowo narodzonego Bożego Syna. Według świadków właśnie święty Franciszek „z niewysłowione tym zapałem obchodził Narodzenie dzieciątka Jezus”. Podkreślał, że wyłącznie dzięki narodzeniu możliwe było zbawienie ludzkości. Jego celem stało się propagowanie radości wśród chrześcijan w dzień tego wspomnienia. Dążył do tego, aby każdy człowiek w miłości wobec Chrystusa oddawał siebie ubogim oraz zwierzętom i ptakom. Pouczenia Franciszka wskazywały, że w Boże Narodzenie nie obowiązywał post, nawet kiedy przypadało ono w piątek. Namawiał wiernych, aby tego dnia dzielili się posiłkiem z biednymi, żebrakami, zwierzętami domowymi i ptactwem. Pragnienie ukazania ubóstwa i skrajnego uniżenia Syna Bożego, który narodził się w Betlejem, miało niewątpliwy aspekt sceniczno- pedagogiczny. Moment ten był żywym i zaskakującym ukazaniem prawdy wiary, o ukazanie symbolicznego żłobu-ołtarza, można uznać za wydarzenie historyczne. Legenda głosi, że pierwszą kolędę zaśpiewał właśnie święty Biedaczyna z Asyża. Jest w niej ziarno prawdy, ponieważ franciszkanie kultywowali śpiewanie pieśni o narodzeniu Jezusa i rozpowszechniali ten zwyczaj w całej Europie. Ówczesne kolędy były utworami opartymi na Ewangelii – czysto religijne, wpisujące się w liturgię (9).
Relacja trzech towarzyszy ukazuje nam taki oto wspaniały obraz: „I oto nagle nawiedził go Pan. Słodycz tak cudowna napełniła jego serce, że nie może ani mówić, ani poruszać się. Stało się dla niego rzeczą niemożliwą odczuwać czy słyszeć coś poza tą słodyczą, która sprawiła, że był tak nieczuły na doznania fizyczne, iż, jak sam później wyznał, nawet gdyby cięto go na kawałki, nie byłby w stanie ruszyć się z tego miejsca. Od tej godziny [Franciszek] Odczuwał w tym pewnego rodzaju przymus dzięki słodyczy, której coraz częściej doznawał, a która skłoniła go do modlitwy czasami nawet na ulicy i w innych miejscach publicznych” (3T 7-8).
Obraz Bożego Narodzenia powstały w Greccio nie ma bezpośredniego powiązania z liturgicznymi przedstawieniami znanymi wówczas w Kościele. W tym czasie we Włoszech, Francji, Szwajcarii, Niemczech i Belgii odgrywano misteria liturgiczne poświęcone narodzinom Jezusa, przybyciu pasterzy, pokłonu Trzech Króli i rzezi niewiniątek. Od X wieku misteria towarzyszyły liturgiom sprawowanym w katedrach i kościołach zlokalizowanych przy wielkich klasztorach. Kapłani, którzy odgrywali rolę teatralne inscenizowali ewangeliczną scenę. To co św. Franciszek przygotował w Greccio swoją prostotą stylu, ubóstwem środków i czystością wiary nie mogło równać się ze spektaklami, których cechą charakterystyczną jest okazałość, przesyt, zbytek oraz karykaturalny wyraz. W Greccio nie było przepychu. Nie było tam zbędnych tekstów do recytowania ani choreografii obrzędów liturgicznych. Prawdziwa naturalna grota skalna była miejscem zgromadzenia liturgicznego. Miejsce rozświetlały pochodnie. Ubodzy zakonnicy nie posiadali brewiarzy ani antyfonarzy i innych ksiąg, z których można śpiewać by było święte pieśni. Boże Narodzenie w Greccio było przeżywaniem wiary i miłości, a nie spektaklem (10).
Do rozpowszechnienia szopkarstwa na pewno przyczyniło się widzenie św. Klary, które miało miejsce w Boże Narodzenie 1252 roku. Nie mogąc brać udziału w obchodach liturgicznych z powodu choroby obecna była w kościele świętego Franciszka duchem. W widzeniu zobaczyła prawdziwy żłóbek betlejemski. Salimbene w Kronice z 1285 roku wspomina Greccio i przedstawienie Jezusa za pomocą żłóbka, siana i Dzieciątka. W Kronice znajduje się też wzmianka o śpiewie Ewangelii, który wykonywał święty Franciszek w dzień Bożego Narodzenia. Wcześniejszym źródłem inspiracji są franciszkańskie Medytacje nad życiem Chrystusa, które wywarły ogromny wpływ na pobożność oraz sztukę. W nich znajduje się opis wydarzeń związanych z narodzinami Jezusa, nawiązujące do informacji i opowiadań współbraci wracających z podróży. Franciszkańska rada dotycząca wiernych mówiła, aby każda wierna dusza, a już szczególnie osoby zakonnej, od dnia Bożego Narodzenia, aż do dnia Oczyszczenia NMP przynajmniej raz dziennie nawiedzili żłóbek i adorowali w nim Dzieciątko i Jego Matkę (11).
Istnieje również hipoteza, że św. Franciszek w wigilię 1223 roku inspirował się kaplicą żłóbka w bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie. Jego obecność w drugiej połowie listopada 1223 roku w Rzymie wiąże się z wizytą na Lateranie, od której już tylko kilkaset metrów do wspomnianej bazyliki. Kaplica wybudowana na wzór groty palestyńskiej jest małym oratorium przylegającym do północnej ściany świątyni. W niszy umieszczono ołtarz, w którym przechowywane są relikwie z Palestyny. Do 1869 roku papieże w noc Bożego Narodzenia celebrowali przy tym ołtarzu Mszę Pasterską. Kilka dni po przybyciu z Rzymu Franciszek przekazał Janowi instrukcję jak przygotować szopkę w Greccio (12).
Święty Franciszek obchodami w Greccio dał znaczący impuls do oddawania czci człowieczeństwu Chrystusa. Przyczynił się do rozwoju kultu Dzieciątka Jezus, a w konsekwencji szopkarstwa. Święty Franciszek starał się stworzyć miejsce do rzeczywistego spotkania z Jezusem eucharystycznym przyjmowanym w ubogiej grocie, podobny do tej w Betlejem. Stworzył to nie dla spektaklu, czy fikcji, lecz dla wzmocnienia wiary i jedności prawdy wiary (13).
Franciszek pragnął „zobaczyć” najwyższe ubóstwo i skrajne uniżenie Syna Bożego narodzonego w Betlejem oraz związek pomiędzy przyjściem Jezusa w grocie betlejemskiej i tym sakramentalnym – na ołtarzu eucharystycznym. To wydaje się najwłaściwszą interpretacją Bożego Narodzenia z Greccio, nie zaś jego podwójny aspekt sceniczno-pedagogiczny, spontaniczny i tradycyjny, żywy i zaskakujący, ukazany symbolicznie w żłobie-ołtarzu jako wydarzenie historyczne (narodziny) i sakramentalne (Eucharystia).
Boże Narodzenie w Greccio było celebrowane bez figury Matki Bożej i św. Józefa. Oczywiście nie było także figurki Dzieciątka Jezus, zważywszy bowiem na franciszkański charakter obchodów w formie przedstawienia figurka była czymś zbędnym: Jezus-sakrament, żywy i prawdziwy, obecny w znaku chleba i wina, zstępował na ołtarz-żłób. Tomasz z Celano (podobnie Bonawentura) w opowiadaniu o szczegółowych przygotowaniach dokonanych przez Jana Velito, nie wspomina o żadnej figurce Jezusa, natomiast pisze o wizji Dzieciątka „ożywionego” przez Franciszka.
Wizja Jana Velito, któremu ukazało się Dzieciątko Jezus jakby obudzone ze snu i ożywione przez Franciszka, staje się w tym kontekście bardziej zrozumiała i nabiera bliższego prawdzie, wskazanego przez samego Franciszka znaczenia: „On to uniża się co dzień jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień stępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana. I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się widzieć i wierzyć mocno, że jest to Jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew” (Np 1,16-21).
Należy pamiętać, że Święty pragnął żywego przedstawienia Bożego Narodzenia, by zobaczyć „uniżenie” Pana na własne oczy, jak to powiedział Janowi Velito, prosząc go o przygotowanie uroczystości. Niecierpliwie pragnął niejako przekroczyć „znak” eucharystyczny i „zobaczyć” Boga żywego i prawdziwego w chlebie i winie mszalnym, o czym świadczy Np 1.
Liturgia od zawsze uczy wiernych przeżywania tajemnic życia Chrystusa w niej odtwarzanych. Podobnie było w Greccio. Tajemnica narodzin Jezusa, która dotychczas była obchodzona w sakramentalnym rycie Eucharystii, tam po raz pierwszy została przyodziana w formę przedstawienia upamiętniającego narodziny w Betlejem. Nowatorstwem i oryginalnością przedstawienia Franciszkowego było zatem zainscenizowanie misterium szopki eucharystycznej.
Zestawienie Betlejem-Greccio, żłób-ołtarz w liturgii bożonarodzeniowej, a także w literackiej tradycji Kościoła było już znane wcześniej. Gdy przeglądamy pisma kościelne minionych stuleci, ogarnia nas zdumienie – napotykamy w nich bowiem nieustannie ślady powiązań Betlejem z ołtarzem eucharystycznym: tak jak w Betlejem, tak i na ołtarzu.