Usłyszana Ewangelia, właśnie dlatego, że taka boleśnie prosta i zwyczajna, zawiera jednak doniosłe pouczenie dotyczące istoty powołania. Jezus powołuje rybaków, ludzi zwyczajnej pacy. Dlaczego zwrócił uwagę akurat na tę czwórkę? Myślę, że to dlatego, że Szymon, Andrzej, Jakub i Jan do swojej pracy bardzo mocno się przykładali. Chyba jednak nie zadecydowały tu cechy charakteru: Szymon jest skłonny do nieprzemyślanych działań i w sumie naiwny (przypomnijmy sobie dziedziniec arcykapłana), Jan i Jakub są mocno interesowni i mściwi („a może by tak potraktować Samarytańską wioseczkę napalmem, co, Rabbi?”), ale jedno da się o nich powiedzieć z całą pewnością: swoją pracę wykonują rzetelnie, że są zwyczajnie dobrymi rybakami.
Oto pierwszy, a często niedoceniany warunek powołania: bycie człowiekiem rzetelnym i uczciwym. Inne cechy nie są ani konieczne, ani niezbędne. Istnieje przecież w powołaniu przestrzeń działania Bożej łaski. Jednak tam, gdzie lekceważy się obowiązki stanu – o jakiejkolwiek współpracy z łaską Bożą mowy być nie może. Bóg może powołać ucznia niewykształconego, który może być świątobliwym bratem – nie kapłanem, ale leniwego – już nie. Bo po co? Swoje obowiązki życiowe trzeba wykonywać najrzetelniej, jak tylko się da. Bo taka jest wola Boża. Ale również dlatego, że moja pieczołowitość, rzetelność, mogą stać się początkiem powołania, które może fantastycznie odmienić moje życie. Tak jak nieprawdopodobnie zmieniło się życie owej czwórki rybaków znad jeziora Genezaret.