O tym, że po czymś najlepszym będzie coś jeszcze bardziej najlepsze, czyli Najlepsze dla mężczyzny.
Najlepsze dla mężczyzny – tak się reklamują pewne męskie kosmetyki. Nie: dobre, ale najlepsze. Tylko dobrych nikt nie kupi. Muszą być najlepsze. Te najlepsze sprawią, że mężczyzna których tychże kosmetyków zażył poprawnie zaistnieje, znajdzie się w każdej sytuacji, da sobie radę, wzbudzi zachwyt. Zawsze coś było dla mężczyzny czy dla kobiety najlepsze. Potem odchodziło w niepamięć. Do istoty bycia najlepszym należy to, że dany przedmiot tę cechę zachowuje stale. Czy tu na ziemi coś istotnie może być zatem najlepsze. Co najwyżej w określonym czasie, niechby i bardzo długim. Argumentowanie najlepszością jako cechą towaru to bardzo dobra strategia: co jak co, ale najlepsze trzeba kupić. Po jakimś czasie coś innego znowu będzie najlepsze więc się je znowu kupi. I tak aż w portfelu zobaczymy dno. Żeby coś było najlepsze, musi koniecznie być niezmiennym. Także Jezus uczy o czymś, co jest najlepsze: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona (Łk 10,41). Jest więc chyba jakoś tak, że najlepszość tu, na ziemi nie jest nam dana. Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7,31). Co dostrzegał także Franciszek, poruszający się przed nawróceniem w przestrzeni rzeczy tylko najlepszych. Potem jednak napominał braci: O najdrożsi, bracia i na wieki błogosławieni synowie, słuchajcie mnie, słuchajcie głosu swego Ojca. Złożyliśmy wielkie obietnice – otrzymaliśmy jeszcze większe. Dotrzymajmy złożonych – wzdychajmy do otrzymanych. Rozkosz krótka – kara wieczna. Drobne cierpienie – chwała nieskończona. Wielu powołanych – mało wybranych. Wszystkim odpłata. Bracia, póki jeszcze czas, czyńmy dobrze. To, co najlepsze, zawsze jest przed człowiekiem i karmi jego nadzieję. Ktoś, kto naiwnie wierzy, że tym razem załapał się naprawdę na coś najlepszego, będzie po pierwsze przeżywał ciągłą frustrację; będzie też ciągle nerwowo kontrolował, czy aby nie pojawiło się coś jeszcze bardziej najlepszego. Był taki moment, kiedy Franciszek zawoła z radością: To jest to, czego chcę, to jest o, czego szukam, z całego serca pragnę czynić. To będzie wtedy, gdy to, co dotychczas za najlepsze uważał – srodze go rozczarowało. W sfrustrowanej pustce przemówił do niego Bóg, ukazując mu ideał życia. Taki ideał, który nie jest najlepszy dla wszystkich. Franciszek jednak uznał go za coś, czemu warto poświęcić całe życie. Wydarzenie to jest świadectwem, że rzeczy najlepsze daje tylko Bóg. Daje każdemu, co dla niego/niej najlepsze. Nazywanie najlepszym tego, co człowiek wymyślił jest niestosowne. O co ci chodzi – zapyta ktoś – przecież to tylko reklama. Nikt jej nie traktuje na serio. Nie? To po co szermowanie górnolotnymi hasłami, że samochód idealny, że urządzenie niezawodne, że zamek absolutnie bezpieczny, polecany z całkowitą odpowiedzialnością, że coś stuprocentowo pewne i bezpieczne. Bo ludzie takie rzeczy chcą. Chcą wierzyć, że za swoje ciężko zarobione pieniądze mają wreszcie coś naj. A jak ich na to nie stać, to są przecież pożyczki, również z najniższym oprocentowaniem i dostępne od ręki. Pożądanie rzeczy najlepszych wyklucza zadowalanie się czymś skromniejszym, tańszym. Nie wystarcza, że coś jest wystarczająco dobre. Jeśli nie jest określonej marki – to wstyd. Coraz częściej płacimy za markę, nie za towar. Po swoim nawróceniu Franciszkowi zaczęły wystarczać rzeczy najprostsze. Jego ubóstwo polegało na tym, że nie musiał on kosztem wielkiego wysiłku odmawiać sobie czegoś, czego bardzo pragnął. Franciszek nie pragnie luksusów zwyczajnie dlatego, że ich nie potrzebuje. W Testamencie zostawionym braciom napisze: A ci, którzy przychodzili przyjąć ten sposób życia, rozdawali ubogim wszystko, co mogli posiadać (por. Tb 1, 3); i zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami. I nie chcieliśmy mieć więcej. Najistotniejsza informacja znajduje się na końcu: nie chcieliśmy mieć więcej. Oto Franciszkowe rozumienie Chrystusowego zalecenia: Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,25-34). Franciszek odkrył, że coś jest dobre, kiedy jest wystarczająco dobre. Być może to jest najgłębszy sens Ewangelicznej rady ubóstwa. Chrześcijanin ma prawo/obowiązek doskonalić warunki swojej i innych ludzi życiowej egzystencji. Ma przecież czynić sobie ziemię poddaną. Ma także prawo doskonalenia warunków życiowych. Dla własnego dobra nie powinien jednak chcieć spełnienia tu, w doczesności. Nastanie bowiem nowe niebo i nowa ziemia, a pierwsze niebo i ziemia przeminą (por. Ap 21,1). Jakże głęboką życiową mądrość kryje stwierdzenie św. Pawła: Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy (1Tm 6,6). Wymowne jest zalecenie św. Franciszka, będące swoistym dopowiedzeniem do słów Apostoła Narodów: Ci, którzy nie umieją czytać, niech się nie starają nauczyć, lecz niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego wraz z Jego uświęcającym działaniem, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć pokorę, cierpliwość w prześladowaniu i w chorobie, i kochać tych, którzy nas prześladują, ganią i obwiniają, bo Pan mówi: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za prześladujących i spotwarzających was (por. Mt 5, 44) (2Reg X). Poprzestać na tym, co da się osiągnąć bez szkody dla duszy, bez nadmiernego, wyniszczającego wysiłku – to, co najlepsze dla mężczyzny i kobiety.