W 6 Napomnieniu Asyżanin napisał: „Bracia, spoglądajmy na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. Owce poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w  zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne” (6,1-2). To jest wielokrotnie powtarzający się w jego pismach obraz cierpienia czekający naśladowcę Chrystusa, który zdecydował się  wkroczyć na drogę Ewangelii. „I wszyscy bracia, gdziekolwiek są, niech pamiętają, że oddali się i ofiarowali swoje ciało Panu Jezusowi Chrystusowi. I z miłości do Niego powinni się wydawać nieprzyjaciołom tak widzialnym, jak niewidzialnym” (RN 16,10-11). Dane biograficzne potwierdzają, że bracia rzeczywiście „naśladowali Pana w cierpieniu i prześladowaniu’ i zaakceptowali, by na wzór Franciszka stać się „nowymi szaleńcami’ (Zb A 18). Celano o Biedaczynie pisze: „Gdyby ktoś chciał zliczyć wszystko, co on przecierpiał, wyszedłby poza list Apostoła, w którym mowa o uciskach znoszonych przez Świętych (Hbr 11,33-38)” (2 Cel 21). Biografowie podkreślają jego choroby: „kiedy był w Sienie celem leczenia choroby oczu, ciężko zapadł na całym ciele, a na skutek przewlekłej choroby żołądka i niedomogi wątroby, tak bardzo wymiotował krwią, że zdawał się bliski śmierci” (1 Cel 105), jego pokusy, przede wszystkim tę, która męczyła go przez ponad dwa lata (2 Cel 115, 3T 18), trudności przy odnawianiu kościołów (3 T 21), prześladowania ze strony ojca (1 Cel 10; 12) i Saracenów (1 Cel 57), wyrzeczenia w jego ubogim i surowym stylu życia: głód, pragnienie, zimno i niewygody wynikające z ubóstwa (1 Cel 51;52;2 Cel 210; 3T 58).

Klara pod koniec życia wyznaje: „Bracie najdroższy, od kiedy poznałam łaskę Pana mojego Jezusa Chrystusa za pośrednictwem Jego sługi Franciszka, żaden trud nie był mi uciążliwy, żadna pokuta ciężka, żadna choroba bolesna!” (LgKl 44). Pierwsi bracia „całkowicie ukrzyżowani dla świata” (1 Cel 39) tak bardzo umiłowali cierpliwość w cierpieniu, „że woleli raczej tam przebywać, gdzie doznawali prześladowania swych ciał, aniżeli tam, gdzie mogliby cieszyć się względami świata, na skutek uznania lub chwalenia ich świętości’ (1 Cel 40). W ten oto sposób – jak świadczą o tym źródła – Franciszek i Klara, jaka też ich wspólnoty, naśladowali Chrystusa, który za nas poniósł mękę na krzyżu. Mówiąc o tych faktach, uczą nas tego, co moglibyśmy nazwać teologią cierpliwości w cierpieniu (1 Cel 29).

Cierpliwość w cierpieniu dla nich jest przede wszystkim jednością z Dobrym Pasterzem, który dla nas zniósł cierpienia krzyża. Święty Franciszek często powiadał: cierpliwość jest to niesienie krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa (Of 6,11), ukazuje chwałę tego krzyża. Człowiek taki należy do świata, który nadejdzie (1 Cel 82). To człowiek należący do Chrystusa wiecznie zwycięskiego i pełnego chwały (LZ 22), Chrystusa, który wszystkiemu nadaje znaczenie. To radość z „chwały” krzyża daje pewność, że do królestwa wchodzi się jedynie po wielu cierpieniach (1 Cel 29).

Cierpliwość w cierpieniu rodzi się z nadziei: „Dobro, którego czekam, tak jest wielkie, że mi rozkoszą są męczarnie wszelkie” (RozSt 1). „Małe cierpienie, chwała nieskończona”(2 Cel 191, 192) lub jak mówi św. Klara: „Przez krótki trud zdobędziemy nagrodę wiecznego szczęścia” (TKl 23). I wzajemnie: cierpliwość obejmuje nowy świat, który Bóg czyni i doprowadzi do pełni (2 LW 52-62). To właśnie cierpliwość daje nadziei światło (Rz 4,5; 1 Cel 12).

Cierpliwość w cierpieniu objawia, że Bóg dochowuje wierności danym obietnicom. Daje to człowiekowi możliwość dochowania wierności  Bogu i własnemu powołaniu do bycia bratem mniejszym. Wierności, która jest czujnością zalecaną przez Ewangelię, wymagają też od swoich naśladowców Franciszek i Klara. Pokusą naśladowców Chrystusa, gdy wzmagają się cierpienia, jest szukanie innej chwały niż ta na krzyżu (Np. 5,1-7) albo też wspominanie tego, co uczynili inni, zamiast życia w osobistej wierności (Np. 6,1-3).

Cierpliwość w cierpieniu jest elementem leżącym u podstaw wspólnoty Braci Mniejszych, którzy „gdziekolwiek się spotykają” (RZ 6,8), powołani są do życia Ewangelią (RN Prol. 2). To ona jest czynnikiem budującym wspólnotę braterską: wspólne cierpienie łączy i czyni braćmi (Zb A 111). Ukazuje, że również „brat ciało” identycznie pragnie Boga (2 Cel 210-211), a cierpienia są „siostrami”, które prowadzą nas śladami Tego, który znosił cierpienia na krzyżu, aby w ten sposób posiąść dziedzictwo; pragnienie tego dziedzictwa sprawia, że stajemy się braćmi wszystkich (2 Cel 212).

Cierpliwość w cierpieniu i ubóstwo są ostatnim i rzeczami, które Biedaczyna zaleca swoim braciom przed śmiercią; „Dłużej zatrzymał się nad zachowaniem cierpliwości i ubóstwa, przedkładając je nad inne wskazania świętej Ewangelii” (2 Cel 216). W jego życiu i pismach ubóstwo – pokora i cierpliwość były zawsze łączone. I dla niego i dla Klary ten, kto cierpi, znajduje się w potrzebie. Ta potrzeba – według Biblii – skłoniła Boga do tego, by stanąć po stronie człowieka i udzielić mu pomocy, ofiarując dziedzictwo (Of 7,10). Człowiek cierpliwy jest wyzuty ze wszystkiego, otwarty i gotowy na przyjęcie Boga (RN 22,9-26) pod wpływem bojaźni Pana, który uwalnia go od lęku i wewnętrznego zamętu (Np. 27,2) i zabrania mu, przed nastąpieniem Sądu ostatecznego (RN 23,4; Np. 26,2), przywłaszczać sobie prawo do osądzania innych (RZ 2,18; 3,11). Dlatego cierpliwość jest możliwa jedynie wówczas, gdy za punkt wyjścia przyjmiemy ubóstwo i własną słabość. Jej siły „nie są jak skała” (3 Lag 38), jak moc bohatera, lecz takie, jakie daje nam Ten, który ucieleśnił naszą słabość (2 LW 4).

Cierpliwość w cierpieniu poprzez naśladowanie Jezusa, rodzi radość i zadowolenie: „Bo tego, kto wziął sobie do serca wskazanie Chrystusa, by cieszyć się w ucisku, nie można za pomocą chłosty i więzów odwieść od prawej intencji i postawy, ani odciągnąć od stada Chrystusowego. On nie ulęknie się potopu wezbranych wód, bo jego ucieczką w ucisku jest Syn Boży, który żeby nasze przykrości nie wydały się zbyt uciążliwe, zawsze pokazuje, iż to, co On zniósł, jest większe od tego, co my ponosimy’ (1 Cel 12). „W niej jest prawdziwa radość”, „radość zbawienia” (2 Cel 125).

Cierpliwość w cierpieniu buduje się modlitwą; „sługa Boży, gdy jest czymś zmartwiony, jak to bywa, zaraz powinien wstawać do modlitwy i tak długo trwać przed Ojcem Najwyższym, aż zwróci mu swą zbawienną radość. Gdyby bowiem przedłużał swe trwanie w smutku, wówczas zakopciłby się, jak ów babiloński kocioł, na którym z kolei utworzyłaby się rdza, chyba że obmyłby się łzami pokuty” (2 Cel 125). Modlitwa jest językiem nadziei i najlepszym ćwiczeniem cierpliwości (2 LW 54-60).

Cierpliwość w cierpieniu jest misyjna, jest częścią misji Biedaczyny (RN 14,4-5). Jest więc elementem twórczym historii i ziemskiej rzeczywistości, ponieważ cierpliwość ubogich nie zniknie (Ps 9,19), jej protest nie zginie w próżni (2 Cel 70). Cierpliwość w miłości już zbawia świat. Cierpliwość w cierpieniu to naśladowanie Boga w cierpieniu i prześladowaniu, w poniżeniu, głodzie, słabości, pokusie i we wszystkim innym, jest wynikiem naśladowania Chrystusa cierpliwego, zmartwychwstałego, pielgrzyma, misjonarza i Tego, który przychodzi wysłanego przez Ojca i będącego w drodze ku Niemu. Cierpliwość jest postawą ewangeliczną wobec Boga, bliźniego i cierpienia. Jej motywami i owocami są upodobanie do Chrystusa cierpliwego, nadzieja na Jego przyjście, wierność Bogu, która rodzi naszą wierność, braterstwo, ubóstwo, misja, radość i modlitwa.

Dla Franciszka śmierć jest naturalnym kocem życia człowieka na ziemi; „A potem na wezwanie Pana wejdzie na drogę wszelkiego śmiertelnego ciała’ (1 Cel 109). Nikt nie może uniknąć jej panowania. Asyżanin chwali Boga przez „siostrę naszą, śmierć cielesną, której żaden człowiek żywy uniknąć nie może” (PSł 12). Warto zdawać sobie sprawę, że kiedyś wybije dla nas godzina śmierci; „Zastanówcie się i zobaczcie, ponieważ zbliża się dzień śmierci” (LRz 2). Śmierć jest wpisana w naszą wędrówkę jako ślad, przesłanie i znak dramatu duchowego, rozpoczętego przez Adama, dramatu, w którym bierze udział cała ludzkość: „Nie oszczędził siebie ani swego potomstwa, rzucając wszystkich na pastwę straszliwego przekleństwa śmierci… «Im, odartym z szat niewinności, uczynił odzienie ze skórek» (Rdz 3,21), oznaczając przez nie jego śmiertelność” (SCom 29).

Według pisma Świętego sprawa życia i śmierci człowieka idzie w parze z problemem zbawienia i potępienia, a to dlatego, że zagadnienie to obejmuje całą rzeczywistość: „Zastanówcie się i zobaczcie, ponieważ zbliża się dzień śmierci. Proszę więc was z uszanowaniem, na jakie mnie stać, abyście z powodu trosk i kłopotów tego świata, jakie macie, nie zapomnieli o Panu i nie odstępowali od Jego przykazań, bo ci wszyscy, którzy o Nim zapominają i odstępują od Jego przykazań, są przeklęci (Ps 118,21) i Pan o nich zapomni (Ez 33,13). A gdy nadejdzie dzień śmierci, zabiorą im wszystko, o czym sądzili, że mają (Łk 8,18)” (LRz 2-5). Biedaczyna pragnie ostrzec nas przed demonem, wielkim oszustem i pierwszym zabójcą, który chce nas pozbawić życia. Należy zatem koniecznie przebudzić się  i otworzyć oczy; „Patrzcie, ślepcy, zwiedzeni przez naszych nieprzyjaciół, to jest: przez ciało, świat i szatan, bo ciału słodko jest grzeszyć, a gorzko służyć Bogu, ponieważ wszelkie zło, wady i grzechy z serca ludzkiego wychodzą i pochodzą (Mk 7,21.23), jak mówi Pan w Ewangelii; I niczego dobrego nie macie w tym świecie ani w przyszłym. Uważacie, że długo będziecie posiadać marności tego świata, lecz łudzicie się, bo przyjdzie dzień i godzina, o których nie myślicie i nie wiecie, i których nie znacie” (2 LW 69-71).

Asyżanin zaprasza nas, za pomocą realistycznej wizji świata, do patrzenia na rzeczy bez złudzeń, chce, żebyśmy uniknęli iluzji i pozorów i w ten sposób doszli do poznania prawdy o naszym istnieniu; „Lecz niech wiedzą wszyscy, że gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób umarłby człowiek w grzechu śmiertelnym bez zadośćuczynienia, a może zadośćuczynić, a nie zadośćuczynił, szatan porywa jego duszę z jego ciała z takim uciskiem i męką, o jakich nikt wiedzieć nie może,  o ile tego nie doznał. I wszystkie bogactwa i władza oraz wiedza, o których sądził, że je posiada, zostaną mu odjęte (Mk 4,25; Łk 8,18). I pozostawia krewnym i przyjaciołom, a ci zabiorą i podzielą jego majętność, a następnie powiedzą: «Niech będzie przeklęta jego dusza, bo mógł więcej nam dać i zgromadzić niż zgromadził». Ciało jedzą robaki; i tak gubi ciało i duszę w tym krótkim życiu i pójdzie do piekła, gdzie będzie cierpiał męki bez końca’ (2 LW 82.85).

Język Biedaczyny wydaje się surowy; mimo to jest on jednak właściwy! Dla niego sytuacja jest jasna; „Czyńcie pokutę (Mt 3,2), czyńcie godne owoce pokuty (Łk 3,8), bo wkrótce umrzemy… Błogosławieni, którzy umierają w pokucie, bo będą w królestwie niebieskim. Biada tym, którzy umierają bez pokuty, bo będą synami diabła (1 J 3,10), pełniącymi jego uczynki (J 8,41) i pójdą w ogień wieczny (Mt 18,8; 25,41). Wystrzegajcie się i powstrzymujcie od wszelkiego zła, i wytrwajcie w dobrym aż do końca” (RN 21,3-9). Śmierć przypomina nam, że „naszą własnością są tylko wady i grzechy” (RN 17,7). Należy zatem dbać o prawdziwe dobra, które przynależą do porządku duchowego; „miejmy więc miłość i pokorę; di dawajmy jałmużnę, bo ona oczyszcza dusze z brudów grzechowych (Tb 4,11; 12,9). Ludzie bowiem tracą wszystko, co zostawiają na tym świecie, zabierają jednak ze sobą wynagrodzenie za miłość i jałmużny, jakich udzielali; otrzymują za nie od Pana nagrodę i odpowiednią zapłatę’ (2 LW 30-31). W ten sam sposób do obowiązku czynienia pokuty Święty przywołuje swoich braci, napominając ich, aby nie powtórzyli błędu Adama, lecz upodobnili się do Chrystusa: „Teraz zaś, skoro porzuciliśmy świat, nic innego nie mamy czynić, tylko spełniać wolę Pana i Jemu samemu się podobać. (…) I dlatego my, bracia, jak mówi Pan, zostawmy umarłym grzebanie swoich umarłych (Mt 8,22). I bardzo wystrzegajmy się złości i przebiegłości szatana, który nie chce, aby człowiek miał umysł i serce skierowane do Pana. I krążąc usiłuje pod pozorem jakiejś nagrody lub korzyści pociągnąć serce człowieka i zdusić w jego pamięci słowo i przykazania Pańskie, i chce omamić serce ludzkimi sprawami i troskami świata i zamieszkać w nim, jak mówi Pan’ (RN 22,9.18-20). Franciszek nigdy nie zmieni swojej postawy wobec konieczności czynienia pokuty. Zaleca ją wszystkim wiernym i ukazuje jej piękno i płodność, gdy śpiewa pochwałę na cześć naszej siostry, śmierci cielesnej; „Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę naszą, śmierć cielesną, której żaden człowiek żywy uniknąć nie może. Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych. Błogosławieni ci, których (śmierć) zastanie w Twej najświętszej woli, albowiem śmierć druga nie wyrządzi im krzywdy (Ap 2,11; 20,6)” (PSł 12-13).

Śmierć i życie są dla nas raczej przedmiotem wyboru niż skutkiem nieuchronnego losu. Nawrócenie wymagane przez Ewangelię zakłada swoistego rodzaju śmierć, która prowadzi nas do nowego życia. Musimy upodobnić się do Chrystusa, wykorzystując w tym celu wszystkie nasze siły, bez ulegania podszeptom nieprzyjaciela. Nie zrozumiemy zachowania Franciszka wobec śmierci, jego radości w jej przyjęciu, jego pragnienia męczeństwa, jeśli nie pojmiemy, która brama prowadzi do życia z Chrystusem. Śmierć staje się czymś nade wszystko upragnionym, gdyż czyni nas podobnymi do Chrystusa i mocą miłości umożliwia przejście z tego świata do Ojca. Święty nie przestawał upominać swoich braci, aby zrozumieli, że nie należą już do siebie samych. Lecz duszą i ciałem należą do Pana, i że nie ma dla nich lepszej rzeczy niż zjednoczenie się z mistrzem i Panem.

Motywem, który powodował Franciszkowe pragnienie śmierci, był fakt jego doskonałego upodobnienia się do Jezusa Chrystusa, który dał swoje życie jako świadectwo miłości, złożone ojcu i ludziom. Według Biedaczyny tylko miłość jest adekwatną odpowiedzią na miłość i tylko ona prowadzi nas do zjednoczenia; ‘Niech oderwie, proszę Cię, o Panie, płomienna i słodka moc Twojej miłości mój umysł od wszystkich rzeczy, które są pod niebem, abym umarł z miłości do miłości Twojej, tak jak Ty zechciałeś umrzeć z miłości do miłości mojej” (Abs).

Franciszek wychodzi na spotkanie ze śmiercią z wielką wolnością, ponieważ kieruje nim miłość i dlatego że jest uwolniony od jakiejkolwiek rzeczy. Swą radość czerpie z wyzwalającej wierności pani Biedzie (2 Cel 215). „Potem Święty podniósł dłonie ku niebu i wielbił Chrystusa za to, że idzie do Niego wolny, wyzbywszy się wszystkiego” (2 Cel 216). Radość Asyżanina, który zmierza ku śmierci, nie ma charakteru czegoś nieświadomego. Myśl o śmierci nie była mu obca i jego medytacjom. „Gdy tak bracia gorzko płakali i biadali niepocieszeni” (2 Cel 217), Święty radował się i posiadał tak wielką wolność ducha, że objawił swe pragnienie skosztowania po raz ostatni ciasteczek brata Jakobiny (RozSt 4). Niepokój braci wydaje się zrozumiały: „Ach dobrotliwy Ojcze, już bez ojca pozostaną synowie i utracą prawdziwe światło oczu! Pamiętaj przeto o sierotach, których opuszczasz” (1 Cel 109). Franciszek odpowiada kierowany wiarą; „Ja bowiem śpieszę do Boga, którego łasce wszystkich was polecam’ (2 Cel 216).

Asyżanin, otoczony przez swych braci, wie, że nadszedł jego czas odejścia z tego świata, dlatego też celebruje swoją śmierć, tworząc niejako liturgię swojego upodobnienia do Chrystusa. „Nadeszła godzina śmierci i, po wypełnieniu się na nim wszystkich Chrystusowych tajemnic, szczęśliwie uleciał do Boga” (2 Cel 217). W ten sposób Franciszek zakończył swoją ziemską pielgrzymkę. Przyjął ze spokojem i radością swoją siostrę śmierć, która stała się dla niego bramą do życia. Przez śmierć Biedaczyna zrodził się do nowego życia, stał się uczestnikiem pełni życia Bożego. Dla niego prawdziwym dramatem nie był rozstanie się z tym światem, ale niebezpieczeństwo odłączenia się od Boga. Jego wszystka aktywność apostolska polegała na uwrażliwianiu współczesnych sobie na ten właśnie dramat, który znajduje swoje pozytywne rozwiązanie jedynie w nawróceniu. Tylko wtedy smutek przemieni się w radość, śmierć przestanie być przeszkodą nie do pokonania, niejako pułapką nieuchronnego losu, a stanie się narodzinami do nowego życia, będzie dies natalis, dniem radości dla wybranych.